Ciekawy tekst o ojcostwie i macierzyństwie. Z psychologiem Jackiem Masłowskim rozmawia Tomasz Kwaśniewski (Gazeta Wyborcza):
„JACEK MASŁOWSKI: Chyba wszyscy rodzice marzą o tym, żeby ich dzieci wychowywały się w dobrych warunkach. Chcą dać im wszystko, co mają najlepszego do zaoferowania. Kłopot w tym, że bardzo często nasze rodzicielstwo realizujemy w sposób nieświadomy. Czyli nie do końca wiemy, co i po co robimy.
Nawet jeżeli mocno pragniesz być zaangażowanym ojcem, to w relacji z dzieckiem (albo w triadzie: ojciec – matka – dziecko) może się zdarzyć coś, co sprawi, że zaczniesz realizować schemat wyniesiony z własnego domu. Schemat funkcjonowania twojego ojca.
TOMASZ KWAŚNIEWSKI: Pstryk.
– Właśnie.
I możesz nawet tego nie zauważyć.
Wyobraź sobie taką sytuację: rodzi się dziecko, pierwsze dziecko, nie masz żadnych doświadczeń, twoja partnerka przeszła właśnie olbrzymią zmianę, jest w zupełnie innym stanie, całkowicie zaangażowana w inną relację. Do tego pojawia się ktoś, z kim musisz zacząć budować więź, poznawać tego małego człowieka, nie wiesz właściwie, co on komunikuje.
Kawałek gaworzącego mięsa.
– Ja bym powiedział – gość z innego kosmosu.
I teraz w tym zamieszaniu, chaosie, biorąc pod uwagę to, że chciałbyś, aby było fantastycznie, pojawia się matka, teściowa. I z twoją partnerką zaczynają się zajmować twoim dzieckiem. A ty rozkładasz sobie kozetkę w salonie i zaczynasz tam spać.
Mówisz: „Jak podrośnie, to będę się bardziej angażował”. Ale po jakimś czasie stwierdzasz, że czujesz się w tym domu coraz bardziej niepotrzebny. A po piętnastu latach przychodzisz na psychoterapię i odkrywasz, że miałeś biernego ojca, który realizował swoje ojcostwo dokładnie tak, jak ty swoje. Czyli przegapiłeś moment, w którym mogłeś zmienić ten sposób postępowania.
To jest oczywiście wymyślona przeze mnie historyjka, ale poskładana z realnego schematu. W związku z tym ta uważność na samym początku jest dość istotna.
Dzisiaj nikt nas nie uczy, co to znaczy być ojcem. Do tego mamy kiepskie doświadczenia wyniesione z domu. Oczywiście nie wszyscy, ale jednak. Żeby więc zobaczyć, jakim ojcem chce się być, warto się przyjrzeć typom ojców, które do tej pory funkcjonowały.
Steve Biddulph, australijski psycholog i psychoterapeuta, w swojej książce pod tytułem „Męskość” opisuje cztery takie typy: „niedoszły król”, „krytyczny”, „bierny”, „nieobecny”.
Zacznijmy od „niedoszłego króla”.
– To ktoś, kto po powrocie z pracy siada w fotelu i staje się centralnym ośrodkiem rodziny. Co przejawia się na przykład w tym, że jest obsługiwany. Przez żonę i dzieci. Na różne sposoby. A jednocześnie to jest taki ojciec, który wysyła komunikat pod tytułem: „Nie przeszkadzaj mi”. Siada w fotelu, włącza telewizor lub inne urządzenie wyposażone w ekran i w żaden sposób nie można do niego dotrzeć. A skoro jego właściwie nie ma, to jesteś sam na sam ze sobą albo co najwyżej z matką, która dość często, gdy już nie daje sobie z tobą rady, mówi: „Poczekaj, niech tylko ojciec się dowie”.
I wtedy zaczynasz się bać.
– Najczęściej. No, bo ojciec jest ci w sumie osobą nieznaną, ale jak już się objawia, to przeważnie dzieje się coś strasznego. Mamy wszechmocnego władcę i matkę, która się go przeraźliwie boi. Ponieważ zaobserwowałeś również, że w momencie kiedy on się zjawia, ta groźna matka, która ci właśnie mówiła, że zaraz dostaniesz po uszach, zamienia się w służącą.
„Niedoszły król” jest groźny, budzi powszechny strach, a kontakt z nim następuje tylko wtedy, kiedy trzeba wymierzyć karę albo okazać łaskę. Stąd to porównanie do króla.
Ale dlaczego on jest „niedoszły”?
– Dlatego, że tak naprawdę nie ma żadnej rzeczywistej władzy.
A kto ją ma?
– Matka.
Jak to?
– Bo to ona ma wszystko w swoim ręku. To ona straszy chłopca ojcem. Natomiast ojciec przyjmuje pozycję, która jest mu proponowana. Dla niego to oczywiście jest wygodne, ale jeśli popatrzysz na to z perspektywy jego relacji z synem, to jej właściwie nie ma. To matka jest tą główną osobą, która się kontaktuje z synem, i to przez nią przechodzi kontakt ojca z synem.
Czyli on jest takim królem, który jeśli nie zostanie poinformowany, co się dzieje, to po prostu nie będzie o tym wiedział. Może być więc manipulowany. Włączany lub wyłączany.
– Tak, bo „niedoszły król” nie zadaje sobie trudu, żeby sprawdzić, jak jest rzeczywiście, tylko z różnych powodów bezkrytycznie słucha tego, co usłyszy od matki, i reaguje. Najczęściej po to, żeby mieć święty spokój. To znaczy, żeby partnerka nie stwarzała mu trudnych sytuacji. (…)”
www.wyborcza.pl/magazyn/1,145325,18258932,Sprawdz__czy_nie_jestes_zlym_ojcem_jak_twoj_tata__LETNIA.html