O ciekawym eksperymencie napisano na portalu internetowym miesięcznika „Charaktery”:
„Kiedy widzimy dobroć ludzką – życzliwe, bezinteresowne reakcje – robi nam się ciepło na sercu i mamy ochotę być lepszymi ludźmi. Dobroć jest bowiem zaraźliwa.
Udowodnili to eksperymentalnie politolog James Fowler z University of California, San Diego i socjolog Nicholas Christakis z Harvard University. W zaprojektowanej przez nich grze badanym wręczono po 20 monet i dla rozgrywki podzielono ich na czteroosobowe grupy. W takich grupach, w sekrecie przed pozostałymi graczami, każdy miał zdecydować ile zostawi dla siebie, a ile odda na wspólny fundusz. Następnie pieniądze z funduszu mnożono przez określony wskaźnik, a później dzielono między członków grupy. Oczywiście szanse na największą wygraną stwarzała sytuacja, w której wszyscy oddaliby wszystkie pieniądze na fundusz. Ponieważ jednak poszczególni gracze nie wiedzieli jakie decyzje podejmują inni, często woleli się zabezpieczyć i zachować sobie część z pierwotnej puli – zamiast liczyć na szczodrość pozostałych.
Hojne zagrywki
Rozgrywki powtarzano wielokrotnie, w różnych składach tak, by decyzje uczestników nie były związane z jakimiś osobistymi uprzedzeniami. Mimo to badacze zaobserwowali pewien charakterystyczny wzór zachowań. Kiedy jedna osoba oddawała wszystkie swoje monety, w kolejnych dwóch rundach jej niedawni partnerzy stawali się bardziej hojni. Ci, którzy zostali obdarowani dzięki hojności innych, również stawali się hojni. Gdy z kolei do regulaminu rozgrywki dodano kary – gracz mógł zapłacić, by jakiś samolubny i skąpy osobnik dostał mniejszą kwotę niż wszyscy – hojność trwała jeszcze dłużej. – Można było się spodziewać, że niektórzy gracze nic nie będą wpłacać na fundusz i nie zapłacą za ukaranie innych samolubów. Po prostu będą trzymać pieniądze przy sobie. Ale badani wcale nie poszli tym tropem – komentują Fowler i Christakis. Ich zdaniem wyjaśnienie zachowania badanych nie wiąże się z kalkulacją co się opłaca, ale w naśladowaniu. Gdy ktoś okazuje hojność – inni idą wskazanym tropem. Dr Steve Taylor z Leeds Metropolitan University uważa, że nawet najprostsze sytuacje w których okazuje się elementarną życzliwość i dobroć dają to coś, co odczuwamy jako ciepło na sercu i wszechogarniający spokój. (…)
Rzadki wzorzec reakcji
Ale jak wygląda to „ciepło na sercu” w rzeczywistości? Sprawdzali to psychologowie Walter Piper z New York University, Laura Saslow z University of California i Sarina Saturn z Oregon State University. Badacze mierzyli aktywność mózgu i tętno ponad stu badanych podczas oglądania aktów heroizmu, dobroci lub zabawnych historii. Oglądanie nagrań pokazujących ludzką odwagę powodowało aktywację zarówno części sympatycznej jak i parasympatycznej układu nerwowego. To sugeruje, że organizm zarówno mobilizował się do reakcji walcz lub uciekaj (fight or flight) oraz uspokajał sam siebie. Oglądanie zabawnych sytuacji nie dawało takiego efektu. – To doprawdy rzadki wzorzec reakcji – tłumaczy dr Saturn. Zazwyczaj układ parasympatyczny i sympatyczny działają naprzemiennie. Psycholodzy tłumaczą, że oglądając akt heroiczny najpierw widzimy czyjeś cierpienie, które wywołuje w organizmie stres, a w odpowiedzi na ten stres reakcję walki lub ucieczki. Ale gdy ktoś przybywa z pomocą, serce uspokaja się i aktywowany jest układ przywspółczulny (parasympatyczny) odpowiedzialny za odpoczywanie organizmu.
Dobroci można się nauczyć
I istnieją na to dowody. Psychologowie David DeSteno i Paul Condon z Northeastern University w Bostonie zaprosili grupę osób na zajęcia z medytacji współczucia – formy tybetańskiej medytacji. Połowa od razu zaczęła kurs, a pozostali musieli poczekać na wolne miejsca. Po zakończeniu zajęć wszyscy badani – również ci, którzy nie medytowali, zostali poddani próbie, której nie byli świadomi. W poczekali mieli zaczekać na spotkanie z badaczami. Stały tam trzy krzesła, z czego dwa zajmowali podstawieni aktorzy. W pewnym momencie do poczekali wchodziła kobieta o kulach. Aktorzy nie ruszali się z miejsc. Z grupy, która przeszła trening medytacji około połowa ustąpiła miejsca. W grupie oczekującej dopiero na kurs medytacji tylko 15 proc. okazało życzliwość kalekiej kobiecie… Badacze wywnioskowali, że dobroć możemy trenować i wzmacniać. A warto to robić. – Osoby życzliwe są szczęśliwsze. Kiedy okazujesz dobro innym czujesz się lepszą osobą – bardziej moralną, optymistyczną – wyjaśnia dr Sonja Lyubomirsky, psycholog z University of California. (…)”
całość do przeczytania na stronie internetowej miesięcznika „Charaktery”:
www.charaktery.eu/wiesci-psychologiczne/9525/%C5%BByczliwo%C5%9B%C4%87-jest-zara%C5%BAliwa/