Ten archiwalny wywiad z 2004 roku ukazał się na łamach „Wysokich Obcasów”. Z psychoanalityczką Hanną Segal rozmawiał Zbigniew Kossowski (psycholog, psychoanalityk):
„(…) Co Panią popchnęło do psychoanalizy?
Biblioteka ojca. Czytałam dość dużo Freuda między 13. a 17. rokiem życia. Mam wrażenie, że na polski przetłumaczony był „Wstęp do psychoanalizy”, „Psychopatologia życia codziennego”, a chyba także – straszną mam teraz pamięć do tytułów – książka o dowcipie. Ludzki umysł do dziś jest dla mnie najbardziej fascynującym obiektem poszukiwań.
Ojciec interesował się Freudem?
Ojciec interesował się wszystkim. Mieliśmy dwa tysiące książek. Co było nowe, to czytał.
Kim był ojciec?
Warszawskim adwokatem, nazywał się Poznański. Gdy miał jakieś 40 lat, znudziła mu się adwokatura i wyjechaliśmy do Genewy. Został tam redaktorem pisma „Journal des Nations” związanego z Ligą Narodów. Założony przez włoskich emigrantów „Journal des Nations” zajmował się międzynarodową polityką, był dosyć antyfaszystowski. Ojciec redagował przegląd prasy z 40 krajów, sam znał osiem języków.
Moi rodzice mieszkali w Genewie do 1938 roku. Ja tam byłam tylko trzy lata – gdy skończyłam 16, postanowiłam, że zrobię polską maturę w Warszawie. To był mój bunt okresu dojrzewania. Dosyć cywilizowany bunt, bo ojciec właściwie się temu nie przeciwstawiał. On był wielkim patriotą i rozumiał moją decyzję jako pragnienie kształcenia się we własnym kraju. Sam był dosyć blisko Piłsudskiego; oddalił się, kiedy piłsudczyzna poszła tak na prawo.
Ojciec się zresztą mylił – ja oduczyłam się patriotyzmu w École Internationale de Geneve. Chciałam wrócić do Polski, bo mój wyjazd w wieku 13 lat był strasznie traumatyczny. Moje życie było wtedy bardziej związane ze szkołą niż z rodzicami. Tam miałam przyjaciół i zawsze chciałam wrócić do Warszawy. Choć urodziłam się gdzie indziej.
Gdzie?
W 1918 roku ojciec z polecenia nowego polskiego rządu musiał pojechać do Łodzi na trzy miesiące, chyba w sprawie przejęcia elektryczności i gazu przez polskie władze. Tam się urodziłam.
Ja strasznie lubiłam Warszawę. Gdy mnie pytają, czy tęsknię do Polski… Nie. Tęskniłam zawsze do Warszawy.
Studiowała Pani medycynę na Uniwersytecie Warszawskim…
Kiedy byłam na ostatnim roku, Żydom kazano stać na wykładach, zamiast siedzieć w ławkach. Ja byłam fifty-fifty, bo jestem pochodzenia żydowskiego, a byłam zarejestrowana w Kościele katolickim. Tak chciał ojciec – był patriotą i dla niego rejestrować się w gminie żydowskiej oznaczało zamykać się w getcie. Więc gdybym się uparła, mogłabym siedzieć, ale dużo studentów polskich stało wtedy z Żydami. (…)”
cały wywiad jest dostępny tutaj:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,1897330.html