Prasa: „Deprywacja sensoryczna: Wpędza w szaleństwo czy uspokaja?”

Na portalu internetowym miesięcznika „Focus” pojawił się artykuł dotyczący historii eksperymentów psychologicznych związanych z deprywacją sensoryczną:

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku„Jak naprawdę działa deprywacja sensoryczna? Naukowcy wciąż nie rozszyfrowali tego zjawiska.

Wizje rodem z Apokalipsy i „Biblii Szatana”, kakofonia dźwięków, napady lęku wymieszane z euforią – w takim stanie znalazł się prof. Edward Jessup po zamknięciu w wypełnionym wodą zbiorniku, kiedy jego zmysły zostały całkowicie odcięte od bodźców ze świata zewnętrznego. Eksperyment, który uczony przeprowadził sam na sobie, miał mu przynieść Nobla, ale w rzeczywistości pchnął go na granicę obłędu i samozniszczenia…

Na szczęście rzeczywistość była tylko fabułą filmu science fiction – „Odmiennych stanów świadomości” Kena Russella. Do dziś jednak nie wiadomo, co tak naprawdę dzieje się z człowiekiem w stanie tzw. deprywacji sensorycznej. Mózg pozbawiony informacji z narządów zmysłów może zachowywać się tak jak pod wpływem środków psychotropowych. Wiele jednak wskazuje na to, że niewielkie dawki takiego oderwania się od świata mogą mieć wręcz zbawienne działanie.

Pranie studenckiego mózgu.

Badania nad deprywacją sensoryczną rozpoczęły się, podobnie jak wiele innych dziwnych naukowych projektów, u zarania lat 50. XX wieku. Jednym z podstawowych celów tych eksperymentów miało być zyskanie pełnej kontroli na umysłem drugiego człowieka. Pierwszym ujawnionym programem tego typu był ARTICHOKE (karczoch). Program prowadzili naukowcy kierowani przez kanadyjskiego psychologa prof. Donalda Hebba, a także przedstawiciele brytyjskich, kanadyjskich i amerykańskich służb specjalnych.

Studenci ochotnicy zostali umieszczeni w osobnych, odizolowanych od świata, maleńkich delikatnie oświetlonych pomieszczeniach. Mieli leżeć bez ruchu w wygodnych łóżkach i wstawać tylko wtedy, gdy musieli skorzystać z toalety. Posiłki jedli, siedząc na brzegu posłania. Cały czas nosili gogle, uniemożliwiające dostrzeżenie jakichkolwiek szczegółów otoczenia. Bawełniane rękawiczki i kartonowe mankiety sięgające daleko poza końce palców eliminowały uczucie dotyku, a przylegająca do uszu poduszka w kształcie litery U w połączeniu z delikatnym szumem klimatyzacji – jakiekolwiek dźwięki.

Udział w eksperymencie był dobrze płatny, więc studenci starali się jak najdłużej wytrzymać. Jednak nawet najbardziej zdesperowani po kilku dniach doświadczali słuchowych i wzrokowych halucynacji. Jeden z nich widział rząd szarych wiewiórek z tornistrami na plecach, wędrujących przez zaśnieżone pole. Inny był przekonany, że jego ręce i nogi gwałtownie rosną. „Hebb wykazał, że w takich warunkach ma miejsce znaczący spadek wydajności intelektualnej i znaczący wzrost podatności na omamy” – pisał w jednym ze swych poufnych listów dr Ormond Solandt, przewodniczący kanadyjskiej komisji naukowej działającej w ramach ministerstwa obrony. Wojskowi obawiali się, że Sowieci mogą wykorzystać deprywację sensoryczną jako sposób na wydobywanie zeznań od schwytanych agentów.

Po zakończeniu doświadczeń uczestniczący w nich studenci przez wiele dni, a nawet tygodni nie mogli dojść do siebie. Ich losami zainteresowała się prasa. Na naukowców posypały się gromy, a służby wywiadowcze (przynajmniej oficjalnie) wycofały się z tych badań. (…)”


cały artykuł jest do przeczytania tutaj:

http://www.focus.pl/czlowiek/deprywacja-sensoryczna-wpedza-w-szalenstwo-czy-uspokaja-6977


  TERAPIA GDAŃSKPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKU