Na portalu internetowym „Onet.pl Zdrowie” pojawił się artykuł dotyczący procedur pomocy psychologicznej (jaką jest interwencja kryzysowa) w przypadkach przemocy domowej. Autorem tekstu jest Ola Miedziejko:
„- Jarka spotkałem w Zakładzie Karnym w Koronowie – mówi Robert Lubrant, bydgoski specjalista do spraw przemocy w rodzinie. – Jarek jest przystojny, pachnący, kulturalny. Wychowawcy twierdzili, że nigdy nie było z nim żadnych kłopotów: grzeczny, opanowany, zawsze wykonywał polecenia. Tyle tylko, że był zaborczy wobec kobiet.
– Ja widziałem dłonie jego żony, bez paznokci – wzdycha Robert. – Ta kobieta przeszła z nim piekło. Poddała się potem wielu operacjom plastycznym, leczyła się też z długotrwałej depresji. Za znęcanie się nad nią ze szczególnym okrucieństwem sąd skazał Jarka na cztery i pół roku pozbawienia wolności, choć mógł skazać i na 12. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego razu przyszła do mnie kobieta zatroskana o córkę, która wdała się w toksyczny związek z facetem. On ją bił, szarpał, znęcał się nad nią. Przyjrzałem się tej sprawie i kto był owym facetem? Nasz Jarek.
– Cóż z tego, że znowu trafił do więzienia. Niebawem wychodzi i wiem, że już z zakładu karnego pisze do biur matrymonialnych, szukając kolejnej ofiary. Taki oprawca, jak on, nigdy nie będzie miał dość.
Bo domowemu oprawcy zawsze chodzi o władzę. On musi podporządkować sobie ofiarę, musi nią rządzić i stanowić o niej całkowicie. – Spotkałem się z kobietą, której mąż nie pozwalał nawet wstać z fotela – wspomina aspirant Sławomir Nowak z Komendy Policji w Bydgoszczy. – Musiała na nim siedzieć tak długo, jak on sobie życzył, załatwiała się więc pod siebie. Poznałem też panią, którą mąż nieustannie śledził i kontrolował. Jeździł za nią samochodem w dzień i w nocy, sprawdzał maile i telefony, izolował od rodziny i znajomych. To zresztą jest często pierwszy znak, że dzieje się w rodzinie coś złego. Jak dziewczyna wychodzi za mąż i tuż po ślubie zrywa kontakty z koleżankami, znajomymi, bliskimi – to warto się tej sytuacji przyjrzeć.
– Cykl przemocy domowej jest cyklem długotrwałym – przekonuje aspirant Nowak. – To nie jest tak, że on raz uderzył i ona od razu wszczyna alarm. Zdarza się, że kobiety dzwonią na policję po 20 latach znoszenia gehenny. Bo teraz dzieci wyszły z domu, ona nie musi się o nie bać i wrhttp://kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/domowi-oprawcy/bs27meszcie może powiedzieć prawdę o swoim małżeństwie. (…)”
cały artykuł można przeczytać tutaj:
www.kobieta.onet.pl/zdrowie/psychologia/domowi-oprawcy/bs27m