Wywiady: „Dorosłe dzieci.”

Na stronie internetowej „Wysokich Obcasów” pojawił się obszerny wywiad, ciekawie wyczerpujący tematykę parentyfikacji. Rozmawiają redaktor Agnieszka Jucewicz i psychoterapeutka, prof. Katarzyna Schier:

Psychoterapia Psychodynamiczna w GdańskuBohaterski pięciolatek wezwał karetkę i uratował swoją mamę, która dostała ataku epilepsji”. To nagłówek jednego z dzienników z zeszłego roku. Podobnym newsom zawsze towarzyszą te same epitety: „dojrzałe dziecko”, „dziecko bohater”, „dzielne dziecko”.

Zgadza się, to jest wyraz dojrzałości i odpowiedzialności. Mnie jednak martwi to, że między innymi przez takie przekazy medialne kultura nieświadomie wspiera proces, w którym dzieci nie w wyjątkowych wypadkach, ale na co dzień zachowują się nad wiek dojrzale i też ratują swoich rodziców przed śmiercią, na przykład wciągając pijanego rodzica z zimnego podwórka do domu albo czuwając nad depresyjnymi mamą czy tatą, żeby nie zrobili sobie krzywdy. Takich bohaterskich pięcio-, siedmio- czy 12-latków jest całe mnóstwo. Świat jednak woli się zachwycać tymi pojedynczymi przypadkami, bo to jest nam jakoś na rękę.

W jakim sensie?

Bo trzymając ten fakt w ukryciu, nie musimy się nim zajmować. Nie musimy dotykać traumy, nie musimy szukać systemowych rozwiązań. To jest jedno wielkie tabu. W Stanach Zjednoczonych podobno już 1,4 mln dzieci pełni funkcje opiekuńcze wobec innych członków rodziny, bo nie chodzi jedynie o rodziców, czasem to są schorowani dziadkowie albo niepełnosprawne rodzeństwo, albo po prostu młodsze rodzeństwo, któremu matkuje zwykle najstarsza siostra. Pewna amerykańska dziennikarka nazwała to „największym sekretem Ameryki”.

Nie tylko Ameryki. W brytyjskim „Guardianie” niedawno ukazał się artykuł o tym, że opieka społeczna dopiero odkryła, jakiej skali jest to problem. W Wielkiej Brytanii już tysiące dzieci samodzielnie opiekują się swoimi chorymi, fizycznie bądź psychicznie, rodzicami, głównie samotnymi matkami.

Mnie wcale nie dziwi, że dopiero to „odkryto”. Te dzieci są przecież bardzo samodzielne. Muszą takie być. Jeśli chodzą do szkoły, nie są obdarte, to z zewnątrz wszystko wygląda OK. To cierpienie jest utajone. „System” dostrzega problem dopiero wtedy, kiedy dziecko opuszcza się w nauce albo w ogóle przestaje chodzić do szkoły, chociaż też nie zawsze. Pamiętam pewnego dziesięcioletniego pacjenta z mojej praktyki w Niemczech, który cierpiał na tak dużą fobię szkolną, że w końcu został skierowany na leczenie do kliniki chorób psychosomatycznych. Kilkuosobowy personel nie był w stanie go tam wprowadzić, chłopiec tak się opierał. Okazało się, że za nic nie chciał zostawić chorej matki samej w domu. (…)”


cały tekst jest dostępny tutaj:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,17331878,Psychologia__Dorosle_dzieci.html


 TERAPIA GDAŃSKPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKU

Wywiady: „Rodzicu, pozwól Zosi być samosią i zajmij się sobą.”

Na stronie internetowej „Wysokich Obcasów” można przeczytać wywiad dotyczący sposobu wychowywania dzieci w dzisiejszych czasach. Ciekawą rozmowę o nadopiekuńczości rodziców prowadzą redaktor Agnieszka Jucewicz i psychoterapeutka Barbara Arska – Karyłowska:

Psychoterapia Psychodynamiczna w GdańskuCzytała pani ostatnie wyniki badań PISA?

Słyszałam o nich. Podobno nasi gimnazjaliści są w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o wyniki w nauce.

No właśnie, byliśmy z tego bardzo dumni. Ale niedawno opublikowano kolejną odsłonę tych badań, z której wynika, że jeśli chodzi o samodzielne rozwiązywanie problemów, to już jesteśmy na szarym końcu. Podobno wielu polskich nastolatków nie wie, jak kupić najtańszy bilet na pociąg. Mamy kłopot z samodzielnością? Pani to widzi w swojej praktyce?

To, co ja widzę, to przede wszystkim rosnąca liczba rodziców, którzy są bardzo skupieni na sukcesie edukacyjnym dziecka. To się znacznie zmieniło na przestrzeni lat. Moim rodzicom również zależało na tym, żebym się dobrze uczyła, żebym została „kimś”, ale nikt nie planował mi już w przedszkolu kariery zawodowej. A teraz tak się dzieje. Rodzice boją się, że coś przegapią, że z tym sukcesem nie zdążą, stąd te zajęcia dodatkowe już od małego: języki, gra na skrzypcach, jeśli komputer, to tylko zabawy edukacyjne itd. Gdy sukces edukacyjny staje się priorytetem, to już nie ma czasu na kształcenie innych, równie ważnych umiejętności, np. na obowiązki domowe. Po co będę zawracać dziecku głowę wyrzucaniem śmieci, sprawunkami czy wychodzeniem z psem, kiedy ono musi się przygotować do egzaminu!

Jest kryzys, pracy dla młodych brakuje. Rodzice się zwyczajnie boją, czy ich dzieci sobie poradzą w takim świecie.

Ja to rozumiem i ich nie winię. Edukacja też jest za to współodpowiedzialna. Ja mam małych pacjentów, którzy powinni ze względu na swoje uwarunkowania – bo są np. nadpobudliwi albo lękowi – chodzić do małej, kameralnej szkoły. Ale oni się do tej szkoły nie dostają, bo już do pierwszej klasy jest egzamin, którego nie zdają. Ta presja na wyniki jest absurdalna.

Niby w przedszkolu i na początku szkoły zwraca się uwagę na samodzielność dziecka, na to, czy umie się ubrać, zapiąć guziki, samo zjeść. Zwraca się uwagę na jakieś kompetencje społeczne, czy np. dziecko umie się odnaleźć w grupie, ale bardzo szybko się to odpuszcza – i w szkole, i w domu zaczyna się liczyć tylko nauka, zdane egzaminy, testy. Takie sprawy, jak samodzielne pójście do sklepu, na pocztę, rozliczenie się z kasjerką – przestają być istotne. Wyręcza się w nich dzieci, bo są „ważniejsze” rzeczy do zrobienia. W Stanach Zjednoczonych kiedy dziecko kończy 18 lat, musi już być samodzielne. Zwykle wtedy wyjeżdża z domu do college’u i musi sobie samo radzić, ale system edukacji już wcześniej to uwzględnia. W liceum dzieci mają więc zajęcia np. z tego, jak załatwić sprawy w banku, jak spłacić pożyczkę. Nie mówiąc o tym, że większość 14-latków pracuje dorywczo, i to nie tylko w wakacje. Ja nie twierdzę, że to jest jakiś ideał, do którego należy dążyć, ale to bardzo usamodzielnia, a przy okazji wzmacnia poczucie własnej wartości. (…)”


cały tekst jest dostępny tutaj:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,16058274,Wychowanie_z_sensem__Rodzicu__pozwol_Zosi_byc_samosia.html


PSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKUTERAPIA GDAŃSK

Portale internetowe: „Wystarczająco dobrzy rodzice.”

Na portalu internetowym „Dzielnica Rodzica” ukazał się artykuł dotyczący macierzyństwa i ojcostwa. Autorką jest Magdalena Chrzan-Dętkoś, dr psychologii, psychoterapeutka:

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku„Większość rodziców na pewnym etapie myślenia o rodzicielstwie, przygotowywania się do niego, a nawet będąc już nimi, pragnie być rodzicem idealnym.

Obserwując innych, na podstawie własnych doświadczeń, przyszli rodzice planują swoje strategie wychowawcze, często w opozycji do tego, co widzą u swoich znajomych lub tego, co sami przeżyli. W ich fantazjach bycie idealnym, bardzo dobrym rodzicem na pewno zajmuje ważne miejsce. Jeśli jednak idealny rodzic rzeczywiście istnieje, to istnieje właśnie tam – w fantazjach i umyśle przyszłych rodziców.

Każdy z pytanych przyszłych rodziców podałby najprawdopodobniej nieco odmienną definicję pojęcia „idealny rodzic”. Jednak częścią wspólną tej definicji byłyby zapewne dwie główne i silnie ze sobą związane fantazje. Pierwsza dotyczy możliwości braku przeżywania złości w stosunku do swojego dziecka. Biorąc pod uwagę koszty związane z opieką nad małym, całkowicie zależnym niemowlęciem i małym dzieckiem, koszty zarówno fizyczne: brak snu, zmęczenie, jak i emocjonalne: poczucie ograniczenia wolności, możliwości wyboru, powtarzalność codziennych doświadczeń, uczucie złości, a nawet chwilami nienawiści – jest zupełnie naturalne.

Druga „idealna” fantazja dotyczy pragnienia chronienia dziecka przed jakąkolwiek frustracją. To wyobrażenie jest również nierealne do spełnienia, szczęśliwie, bo korzysta na tym również dziecko. Zadaniem wychowania jest bowiem pomoc dziecku w przejściu od całkowitej zależności do zależności względnej, a pod koniec etapu dojrzewania – do niezależności. Matka, która nigdy nie frustruje swojego dziecka: np. odmawiając mu, zaspokajając natychmiastowo wszystkie jego potrzeby mogłaby wręcz utrudnić proces indywiduacji, psychologicznego separowania się dziecka od rodzica. Do prawidłowego rozwoju potrzebna jest powiem optymalna, dopasowana do etapu rozwojowego, dawka frustracji. (…)”


cały tekst jest do przeczytania tutaj:

http://dzielnicarodzica.pl/20002/39/artykuly/mama_i_tata/mama_i_tata/Wystarczajaco_dobrzy_rodzice


PSYCHOLOG GDAŃSKPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKU

Wywiady: „Mamo, jestem brzydka!”

Na stronie internetowej magazynu „Zwierciadło” ukazał się ciekawy wywiad o kształtowaniu się obrazu swojego ciała u dziewczynek. Z psychoterapeutką, prof. dr hab. Katarzyną Schier rozmawia Ewa Pągowska:

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku„Jestem brzydka”. Jak takie przekonanie powstaje w głowie kilkuletniej dziewczynki?

– Jednym z głównych powodów może być zaburzony proces kształtowania się obrazu ciała. Obraz ciała jest częścią „ja cielesnego”, czyli pierwszego „ja”, jakie buduje człowiek. Przyjmuje się, że powstaje około 6. roku życia. Przez pierwsze lata zyskujemy wiedzę m.in. o tym, jak jesteśmy zbudowani, świadomość, że np. mamy twarz, chociaż możemy ją zobaczyć tylko w lustrze. Budujemy stosunek emocjonalny do ciała i jego poszczególnych części. Co ważne – to wszystko tworzy się relacyjnie, a więc w bliskości z drugą osobą.

– Jak to się dokładnie odbywa?

– Ogromną rolę w kształtowaniu obrazu ciała odgrywa dotyk. Dowiedziono, że jeśli jest częsty i czuły, małe dziecko otrzymuje informację, że jego ciało, a więc ono samo, jest piękne i warte miłości. Pomiędzy niemowlęciem a jego głównym opiekunem, czyli najczęściej matką, dochodzi do bardzo dużej liczby epizodów interakcyjnych – małych, codziennych sytuacji, w których dziecko uczy się, jak jego ciało jest odbierane. Dotyk pomaga też nauczyć się granic, czyli tego, gdzie kończy się ono samo, a gdzie zaczyna druga osoba. Ma to bezpośredni związek z późniejszą umiejętnością określania granic na poziomie emocjonalnym. Dlatego zabiegi pielęgnacyjne, takie jak przewijanie i kąpiel, nie powinny być tylko mechanicznym wykonywaniem koniecznych czynności. Ani, co gorsze, wykonywane z dezaprobatą, jak to zdarzyło się w przypadku pewnej dziewczynki. Kiedy była niemowlęciem, rodzice nie radzili sobie z zapachem jej kupy i przewijając dziecko prychali z obrzydzeniem. Dziewczynka później, w wieku kilku lat, myślała, że jest wstrętna, bo śmierdzi, chociaż nie miało to nic wspólnego z prawdą.

– Czyli dziewczynce, która czuje się brzydka, we wczesnym dzieciństwie zabrakło dotyku matki?

– Możliwe, ale dotyk to jeden z wielu elementów. Jak twierdził brytyjski pediatra i psychoanalityk Donald Woods Winnicott, szalenie ważne jest to, co dziecko widzi w oczach matki. Czy siebie jako wcielenie Wenus lub Apolla – czy przerażenie, chęć rywalizacji, depresję, wycofanie lub nawet echa konfliktu z partnerem. Jeśli nie ma tam miejsca na miłość i akceptację, to emocjonalny ból, jaki odczuje dziecko, można porównać do sytuacji porzucenia. (…)”


cały wywiad jest do przeczytania na portalu internetowym „Zwierciadła”:

http://rozwojosobisty.zwierciadlo.pl/mamo-jestem-brzydka/


TERAPIA GDAŃSKPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKU

Animacje: „Pierwsza randka Riley”

Studio Pixar zaproponowało kontynuację losów młodziutkiej Riley, głównej bohaterki bajki „W głowie się nie mieści” („Inside Out”), która miała swoją premierę w Polsce 1 lipca 2015r. W tym momencie jeszcze nie wiadomo, czy ta krótka historia jest zapowiedzią kontynuacji filmowej. Z pewnością animacja ukaże się jako dodatek na płytach Blu-ray.

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku„Pierwsza randka Riley” („Riley’s First Date”) – bo taki tytuł nosi rzeczona animacja – pokazuje nam dalszą historię rodziny Riley. Tym razem 12- letnia już dziewczynka wybiera się na pierwszą randkę i mamy możliwość zajrzenia do domu i głów wszystkich bohaterów tej sekwencji. Akcja filmu rozgrywa się przede wszystkim w mózgu dziewczynki, gdzie uczucia rządzą się swoimi prawami a umysłem nastoletniej Riley zarządza pięć elementarnych emocji: Radość, Smutek, Gniew, Strach i Odraza.

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku

„W głowie się nie mieści” to film nie dość że poruszający, to jeszcze oparty na naukowych podstawach. Doskonale łączy inteligentny humor, dynamiczną akcję i szaloną wyobraźnię. Film przyniósł twórcom ogromne zyski, krytycy i publiczność byli zachwyceni. Po pokazie w Cannes dziennikarze zgotowali animacji owacje na stojąco. Okazuje się, że pomysł zobrazowania popularnej metafory o małych ludzikach sterujących ludzkim organizmem jest gwarancją sukcesu. Pomysły scenarzystów, podane w odpowiednio komiksowej formie, nie odstają od ustaleń współczesnej nauki i rozumienia funkcjonowania ludzkiej osobowości. Z pewnością też ogromny sukces produkcji i popularność wśród dorosłych widzów wpisuje się w kolejną uniwersalną prawdę rządzącą psychologią: każdy dorosły nosi w sobie pewien ślad dziecka.

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku


więcej o filmie „W głowie się nie mieści” można przeczytać w tych miejscach:

Film: „W głowie się nie mieści.”

Portale internetowe: „Wrażliwa nauka. ‚W głowie się nie mieści’ oczami psychologa.”


TERAPIA GDAŃSKPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKU

Wywiady: „Splątane więzy: kiedy trudno jest kochać własne rodzeństwo.”

Na łamach „Wysokich Obcasów” ukazał się wywiad z psychoterapeutą Ewą Chalimoniuk. Rozmawia Agnieszka Jucewicz:

Gabinet Psychoterapii GdańskAmerykański fotograf Nicholas Nixon przez 40 lat co roku robił jedno zdjęcie żonie i jej trzem siostrom. Na kilku pierwszych fotografiach, gdy siostry mają naście i dwadzieścia kilka lat, widać między nimi napięcie – niektóre pozują zwrócone bokiem do siebie, krzyżują ręce, mają ponure miny. Na tych z ostatnich lat, kiedy są już po sześćdziesiątce, jest między nimi czułość – przytulają się, zwracają ku sobie. Nie znam historii ich relacji, ale samo to, że co roku uczestniczą w tym projekcie, o czymś świadczy. To nie są fotografie typu „z rodziną najlepiej na zdjęciach”

Nie widziałam tego projektu, ale ta obserwacja pokrywa się i z badaniami, i z moim doświadczeniem terapeutycznym, z których wynika, że rodzeństwo jest nam najbardziej potrzebne dopiero po 30., 40. roku życia, właściwie dopiero wtedy, albo i później, mamy największą szansę przeformułować te relacje, jeśli wcześniej nie były zbyt dobre. Zwłaszcza jeśli potraciliśmy ważnych ludzi – rodziców, małżonków, dzieci, przyjaciół – bo wtedy silniej konfrontujemy się z przemijaniem i pojawia się tęsknota za bliskością z kimś, kto nas zna od początku. Z kim mamy wspólną historię.

I z kim można powspominać, jak to było naprawdę?

To jest możliwe pod jednym warunkiem: jeśli każde z rodzeństwa będzie w stanie przyjąć opowieść brata czy siostry o tym, jak to jego zdaniem „było naprawdę”. I zaciekawi się nią, zamiast bronić swojej prawdy na ten temat. Takie otwarcie zbliża i wzbogaca, bo wtedy możemy spojrzeć na rodzinę, ale też na siebie, innymi oczami. Dowiedzieć się na przykład, że nasza mama nas tuliła, a ojciec nosił na barana, chociaż my tego nie pamiętamy, albo że bywaliśmy złośliwi czy zazdrośni.

Czasem jednak ktoś nie chce dopuścić innej opowieści niż własna.

Bywa, że któreś z rodzeństwa jest zafiksowane na swojej wersji, bo ona pomaga mu/jej w jakiś sposób, dobry bądź nie, iść przez życie i mieć względnie przyzwoite mniemanie o sobie. Może być też tak, że rodzeństwo jest przesiąknięte narracją rodziców, ponieważ oni nadal są dla nich bardzo ważnymi postaciami i kwestionowanie ich wersji byłoby nie do zniesienia. Wszyscy nosimy w sobie mnóstwo projekcji i zaprzeczeń, zwłaszcza jeśli coś było dla nas trudne, bolesne, i często nie chcemy usłyszeć tego, co by nam o tym bólu przypomniało. Ale żadne z dzieci, nawet w najbardziej kochającej się rodzinie, nie ma identycznego doświadczenia tej rodziny.

Jak to rozumieć?

Dzieci rodzą się na różnych etapach życia rodziny. Inna jest rodzina z jedynakiem, inna, kiedy jest brat czy siostra, a jeszcze inna, kiedy dziecko rodzi się w wielodzietnej rodzinie, na przykład w dużym odstępie czasu. Wtedy tak naprawdę chowa się jak jedynak, a jego rodzeństwo pełni raczej funkcje rodzicielskie. Podobnie jest z dzieckiem, które ma więcej niż sześć-siedem lat i dopiero wtedy rodzi mu się siostra czy brat. Ono też ma często cechy jedynaka, bo osobowość, w tym zdolności interpersonalne, kształtuje się przez pierwsze sześć-siedem lat życia. A jeśli taki „jedynak” był oczkiem w głowie całej rodziny i nie nauczył się konfrontować z odmową, to do końca życia może się nie pogodzić ze stratą związaną z pojawieniem się rodzeństwa. (…)”


cały tekst jest do przeczytania tutaj:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,127763,19016363,splatane-wiezy.html


PSYCHOTERAPIA W GDAŃSKUGABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSK

Konferencje, sympozja psychologiczne w Trójmieście: „Sekrety małe i duże. Jak chronić dziecko przed krzywdzeniem?”

16 listopada 2015 roku odbędzie się konferencja pod tytułem: „Sekrety małe i duże. Jak chronić dziecko przed krzywdzeniem?”. Wydarzenie będzie miało miejsce na Wydziale Zamiejscowym Uniwersytetu SWPS w Sopocie (ul. Polna 16/20). Wstęp jest wolny, aby wziąć udział w konferencji, należy wysłać swoje zgłoszenie o uczestnictwie na adres e-mailowy malgorzata.poblocka@um.sopot.pl w terminie do 30 października 2015 r.

Gabinet Psychoterapii Gdańsk„O tym, że dzieci nie powinno się krzywdzić, a jednak często dochodzi do sytuacji zagrażających ich bezpieczeństwu – wiemy nie od dziś. Podczas konferencji porozmawiamy o wydarzeniach, które mogą na dziecku odcisnąć piętno, dowiemy się, jakie sygnały mogą do nas wysyłać dzieci, gdy czują się zagrożone oraz zaznajomimy się z procedurami, które stanowią wsparcie w skomplikowanych kwestiach. Adresatami spotkania są szczególnie osoby nie tylko pracujące z rodzinami, lecz także z dziećmi w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym.”

[fragment opisu zaczerpnięty ze strony internetowej organizatora: www.swps.pl]


Szczegółowy program Konferencji:

  • 9.00-9.30 – rejestracja uczestników
  • 9.30-9.45 – powitanie uczestników
  • 9.45-10.05 – wykład wprowadzający „W każdym dorosłym zostaje kawałek dzieciństwa″ – dr Dorota Kalka
  • 10.05-11.00 – wykład „Zdradzone przez rodziców: trauma dziecięca i jej konsekwencje″– prof. Krystyna Drat-Ruszczak
  • 11.00-11.30 – przerwa kawowa
  • 11.30-12.30 – wykład „Kretyn na zawsze″ – Jolanta Zmarzlik, Fundacja Dzieci Niczyje
  • 12.30-13.20 – wykład „Polityka i procedury zapewniające bezpieczeństwo dziecku″
    – Krzysztof Sarzała – dyrektor Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku
  • 13.20-14.00 – przerwa lunchowa
  • 14.00-15.00 – warsztaty Katarzyny Janasiewicz-Nowak, Joanny Banaszczyk
    • „Jak rozpoznać zachowania sygnałowe u dzieci?″
    • „Jak rozmawiać z dziećmi o trudnych sytuacjach?″

więcej szczegółowych informacji na temat Konferencji można przeczytać tutaj:

http://www.swps.pl/sopot/sopot-sekcja-nauka-i-rozwoj/sopot-nauka-i-rozwoj-konferencje-sympozja-seminaria/13067-sekrety-male-i-duze-jak-chronic-dziecko-przed-krzywdzeniem


 PSYCHOTERAPIA GDAŃSK GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSK

Aktualności: „Mały książę.”

7 sierpnia 2015 roku miała miejsce polska premiera bajkowej ekranizacji kultowej książki pt. „Mały Książę”. Film opowiada o zmaganiach z dorastaniem, o lęku przed zależnością i bliskością z innymi. Animacja zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Warto się wzruszyć i zadumać!

Gabinet Psychoterapii GdańskFragment recenzji z portalu internetowego Filmweb.pl:

Gabinet Psychoterapii Gdańsk„‚Mały Książę Marka Osborne’a to nietypowa hybryda. Historia Małego Księcia z kart książki Antoine’a de Saint-Exupéry’ego nie tylko wtłoczona jest tu w ramy zupełnie innej opowieści, ale i zostaje pociągnięta dalej, poza ambiwalentny finał oryginału. Wyznaczany przez produkcje Pixara czy DreamWorks standard komputerowej animacji dla najmłodszych łączy się z kukiełkową stylistyką rodem z realizacji Henry’ego Selicka („Koralina”) czy Wesa Andersona („Fantastyczny Pan Lis”). A przesłanie z wydanego ponad pół wieku temu literackiego pierwowzoru podparte jest skrojonym na dzisiejsze czasy antykorporacyjnym morałem. Brzmi jak recepta na filmową katastrofę, która nie zadowoli ani fanów powieści, ani najmłodszych widzów, mających spotkanie z książkowym Księciem jeszcze przed sobą. A jednak się udaje. Oczywiście, o ile przełkniemy fakt, że akcja filmu rozgrywa się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, gdzie „Mały Książę” nie jest międzynarodowym bestsellerem ani powszechnie znaną historią. Na osiedlu zuniformizowanych domków mieszka mała dziewczynka ze swoją matką. Kobieta jest zapiętą pod szyję szeregową pracownicą jakiegoś koncernu, która chce zawczasu wdrożyć córkę w rygor bycia trybikiem korporacyjnej machiny. Precyzyjnie rozpisany plan wakacyjnej nauki weźmie jednak w łeb, kiedy dziewczynka zaprzyjaźni się z ekscentrycznym sąsiadem. Stary pilot opowie jej o pewnym mieszkającym na asteroidzie chłopcu i nauczy ją, że w życiu nie liczą się jedynie biznesplany oraz tabelki. Wyobraźcie sobie, że typowa bohaterka filmu studia DreamWorks nagle odkrywa istnienie rzeczywistości rodem z filmu Selicka – i będziecie mieli pojęcie, w jakim kierunku zmierza ten „Mały Książę”. To droga od studyjnej animacyjnej rutyny do autorskiej przypowieści z sercem na dłoni. (…)”

[całą recenzję można przeczytać tutaj: http://www.filmweb.pl/reviews/Ma%C5%82a+i+Ksi%C4%85%C5%BC%C4%99-17680# ]


PSYCHOTERAPEUTA W GDAŃSKUGABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSK

Portale internetowe: „7 zasad asertywnego rodzica.”

Na portalu internetowym „Mamadu.pl” pojawił się krótki artykuł – poradnik dotyczący mówienia „nie” dzieciom. Zachęcam do lektury!

Gabinet Psychoterapii Gdańsk„Asertywność to cecha, którą warto posiadać. Każdy z nas potrafi powiedzieć “nie”, ale nie każdy umie obronić swoje zdanie w sytuacji, gdy dochodzi do konfrontacji i dyskusji. Najciężej mają w tej kwestii rodzice.

Kto ma dzieci ten wie, że często trudno im odmówić, a jeszcze ciężej uargumentować swoją decyzję. Dodatkowo nie jest łatwo, gdy wcześniej się na coś zgadzaliśmy, a teraz w podobnej sytuacji mamy zupełnie inne zdanie. Rodzic, który odmawia ma różne myśli: “ranię swoje dziecko”, “może się zgodzę, to ostatni raz”, “przykro mi, że muszę znowu odmówić”, “jestem złą/złym mamą/tatą”.

Niepotrzebnie! Odmawianie jest czymś naturalnym i potrzebnym. Dziecko uczy się, że nie wszystkie jego życzenia mogą być spełniane, że są pewne zasady, które obowiązują w otaczającej go rzeczywistości. Uczy się jak zachowywać się w sytuacji, gdy dostaje odmowę, jak radzić sobie z emocjami, które temu towarzyszą. Asertywny rodzic nie jest złym rodzicem, ale skutecznym.

Co w takim razie robić, żeby być takim rodzicem? Wystarczy zadać sobie pytanie z czym kojarzy się asertywność. Ja widzę to tak:

1. Nie zgadzam się i wiem dlaczego

To podstawowa zasada. Gdy mówimy nie musimy wiedzieć co dokładnie nami kieruje. Jeśli mówisz “nie kupię Ci tej zabawki”, to uzasadnij dlaczego. Dziecko ma prawo wiedzieć jaki jest powód odmowy, ale przede wszystkim to pomaga tobie. “Nie kupię Ci tej zabawki, bo masz już taką samą w domu” – jasny i prosty komunikat, który dokładnie uzasadnia naszą decyzję. (…)”


cały tekst jest do przeczytania tutaj:

http://mamadu.pl/120479,7-zasad-asertywnego-rodzica-po-piate-wiem-ze-odmawianie-nie-rani-mojego-dziecka


GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSKPSYCHOTERAPIA W GDAŃSKU

Portale internetowe: „Wrażliwa nauka. ‚W głowie się nie mieści’ oczami psychologa.”

Na portalu internetowym „Kultura Liberalna” pojawiła się recenzja filmu „W głowie się nie mieści”. Autorem jest psychoterapeuta, Bartosz Szymczyk:

„Twórcy „W głowie się nie mieści” stworzyli baśniową, ale jednocześnie zaskakująco prawdziwą z punktu widzenia nauki metaforę umysłu i procesów w nim zachodzących. Najważniejszą zaś lekcją – zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych – płynącą z filmu jest to, że smutek nie musi być złą emocją.

Gabinet Psychoterapii GdańskFilmy animowane już od dawna nie są przeznaczone wyłącznie dla dzieci. „W głowie się nie mieści” nie jest jednak animacją, w której dla młodych widzów zarezerwowana jest warstwa porywającej akcji, dla rodziców zaś przewidziano jedynie mrugnięcia okiem, smaczki nawiązujące do dorosłego świata. Studio Pixar zaprasza bowiem zarówno dzieci, jak i dorosłych do fantastycznego świata naszego umysłu i pokazuje wzajemny wpływ tego, co dzieje się w naszym życiu, i tego, co dzieje się w naszym wnętrzu. Choć mamy tu fabułę czytelną dla dzieci w wieku szkolnym – bohaterowie mają misję ratunkową i wypełniając ją, przemierzają fascynujące krainy – oraz zabawne cytaty dla rodziców – jak choćby plakaty filmowe z Wytwórni Snów – to sam pomysł opowiedzenia animacją o tym, co kieruje naszym życiem, ma szansę przykuwać uwagę obu tych grup. Tak młodsi, jak i starsi widzowie będą zaskoczeni tym, jak wielki wpływ mają na nas emocje. A z filmu „W głowie się nie mieści”, szczególnie z punktu widzenia psychologa, dowiedzieć się można o nich bardzo wiele.

Umysł animowany

Radość, smutek, złość, strach i odraza to pięć z sześciu emocji podstawowych (brakuje w tym składzie zaskoczenia) wyróżnionych przez Paula Ekmana, wybitnego psychologa, który był jednym z konsultantów naukowych filmu. Badając różne kultury na całym świecie, stwierdził on, że to właśnie te emocje są uniwersalne, a ludzie nie różnią się zbytnio pod względem sposobu ich ekspresji. Radość, Smutek, Gniew, Strach i Odraza to także bohaterowie filmu, osadzeni w mózgu i umyśle jedenastolatki Riley. Przeprowadzka wraz z rodzicami z ukochanej Minnesoty, gdzie zostawić musi drużynę hokejową i przyjaciół, do odmiennego pod każdym względem i mało przyjaznego San Francisco to dla dziewczynki doświadczenie nowego trudu emocjonalnego związanego z tak dużą zmianą.

Film koncepcyjnie może się kojarzyć z francuską serią „Było sobie życie”, w której neurony, krwinki czy bakterie obdarzone zostały ludzką twarzą i głosem, by wyjaśnić funkcjonowanie całego organizmu. Tutaj jednak twórcy koncentrują się wyłącznie na oddaniu złożoności umysłu: roli relacji społecznych i wspomnień, pamięci krótko- i długotrwałej, wyobraźni i nieświadomości, a przede wszystkim znaczenia emocji, które potrafią zabarwiać nasze wspomnienia i kierować naszymi przeżyciami. Nie jest to zadanie łatwe, szczególnie gdy uświadomimy sobie stopień skomplikowania naszego mózgu. O ile niektóre procesy poznawcze, jak zapamiętywanie i przypominanie, łatwo sportretować metaforą czytelną nawet dla dzieci, o tyle niektóre procesy psychiczne mogą wymagać komentarza rodziców (sny produkowane niczym filmy w Wytwórni Snów czy lęki zamknięte w Nieświadomości), a inne nawet dla rodziców mogą być dość hermetyczne (np. jazzowo-plastyczne oddanie skomplikowanych procesów dekompozycji w Krainie Pojęć Abstrakcyjnych, z której ujęciem i neuronaukowcy mogą mieć interpretacyjny kłopot). Twórcy filmu przyglądają się zresztą umysłowi specyficznemu: umysłowi dziecka, które poprzez kryzys wywołany zmianą i stratą dorasta, tracąc coś z dziecięcości, ale zyskując coś z dorosłości. Czego więc możemy się nauczyć, przyglądając się temu, co dzieje się w głowie Riley? (…)”


cały artykuł jest do przeczytania tutaj:

http://kulturaliberalna.pl/2015/08/11/w-glowie-sie-nie-miesci-szymczyk-recenzja/


GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSKPSYCHOLOG W GDAŃSKU