Wywiady: „Zazdrość niszczy. Jak sobie z nią radzić?”

Na łamach „Wysokich Obcasów” (weekendowy dodatek do „Gazety Wyborczej”) pojawił się wywiad z psychologiem, Zofią Milską-Wrzosińską. Agnieszka Jucewicz zadaje pytania dotyczące zazdrości:

Psychoterapia Psychodynamiczna GdańskZazdrość – co to za uczucie?

Znane nie tylko ludziom. Kiedyś robiono takie badania na szympansach: miały przenosić kamyki z jednego miejsca w drugie. Jak przeniosły, dostawały w nagrodę plasterek ogórka. Po pewnym czasie eksperymentator zaczął dawać jednej z małp winogrono, które jest dla małp smaczniejsze. Ta, która nadal dostawała ogórek, najpierw zastrajkowała, czyli przestała przenosić kamyk, a potem obrażona odwróciła się plecami do eksperymentatora i odmówiła współdziałania. Wcześniej była gotowa nawet pracować na tej diecie ogórkowej, ale przecież nie, jeśli koleżanka dostała podwyżkę.

To u małp. A u ludzi?

Zacznijmy od psychologii ewolucyjnej, która zajmuje się pierwotnymi mechanizmami funkcjonowania w nawiązaniu do teorii Darwina. Wedle takiego myślenia zazdrość to przede wszystkim rywalizacja o sukces reprodukcyjny.

Zazdrościmy innym tego, że mają więcej dzieci?!

Nie tyle chodzi o dzieci, ile o atrybuty, które zwiększają prawdopodobieństwo przekazania naszych genów, czyli zdobycie odpowiedniego partnera (zdrowego, płodnego, zapewniającego przetrwanie) i zbudowanie gniazda zwiększającego potencjał naszych dzieci. Ci, którzy mają urodę, siłę czy inne przymioty, mają na to większe szanse, a ich dzieci będą silniejsze, lepsze, mądrzejsze, więc będzie im łatwiej przetrwać i się mnożyć. Według czołowego psychologa ewolucyjnego Davida Bussa największą szansę na przekazanie swoich genów mają zazdrośni i agresywni mężczyźni oraz również zazdrosne, ale dodatkowo czułe i przebiegłe kobiety.

Kiedy mężczyzna zazdrości koledze awansu, to na poziomie świadomym wydaje mu się, że chodzi o pozycję czy większe pieniądze. Ale psycholodzy ewolucyjni podkreślają, że władza i pieniądze nie są celem samym w sobie. Na nieświadomym poziomie znaczenie ma potencjał prokreacyjny – kolega będzie miał teraz większe powodzenie u kobiet, będzie mógł wybierać te piękniejsze, zdrowsze, bardziej płodne i skutecznie się rozmnażać. A jeśli już ma dzieci, będzie mógł zapewnić im lepsze warunki, tak by przeżyły i miały w przyszłości jak największe szanse na ewolucyjnym rynku. Czyli ta zazdrość ma funkcję przystosowawczą, bo może go zmotywować do walki o poprawę swojej pozycji.

To jest jedna perspektywa – psychologii ewolucyjnej. Są inne?

Są inne ujęcia rozumienia zazdrości, może bardziej zbliżone do codziennych sytuacji i potocznego myślenia. Zazdrość możemy rozumieć na przykład w kategoriach struktury ”ja”. (…)”


cały tekst jest dostępny na stronie internetowej „Wysokich Obcasów”:

www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,12618294,Zazdrosc_niszczy__Jak_sobie_z_nia_radzic_.html


TERAPIA W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Wywiady: „Freud i polityka.”

Ten archiwalny wywiad z 2004 roku ukazał się na łamach „Wysokich Obcasów”. Z psychoanalityczką Hanną Segal rozmawiał Zbigniew Kossowski (psycholog, psychoanalityk):

Psychoterapia Psychodynamiczna w Gdańsku„(…) Co Panią popchnęło do psychoanalizy?

Biblioteka ojca. Czytałam dość dużo Freuda między 13. a 17. rokiem życia. Mam wrażenie, że na polski przetłumaczony był „Wstęp do psychoanalizy”, „Psychopatologia życia codziennego”, a chyba także – straszną mam teraz pamięć do tytułów – książka o dowcipie. Ludzki umysł do dziś jest dla mnie najbardziej fascynującym obiektem poszukiwań.

Ojciec interesował się Freudem?

Ojciec interesował się wszystkim. Mieliśmy dwa tysiące książek. Co było nowe, to czytał.

Kim był ojciec?

Warszawskim adwokatem, nazywał się Poznański. Gdy miał jakieś 40 lat, znudziła mu się adwokatura i wyjechaliśmy do Genewy. Został tam redaktorem pisma „Journal des Nations” związanego z Ligą Narodów. Założony przez włoskich emigrantów „Journal des Nations” zajmował się międzynarodową polityką, był dosyć antyfaszystowski. Ojciec redagował przegląd prasy z 40 krajów, sam znał osiem języków.

Moi rodzice mieszkali w Genewie do 1938 roku. Ja tam byłam tylko trzy lata – gdy skończyłam 16, postanowiłam, że zrobię polską maturę w Warszawie. To był mój bunt okresu dojrzewania. Dosyć cywilizowany bunt, bo ojciec właściwie się temu nie przeciwstawiał. On był wielkim patriotą i rozumiał moją decyzję jako pragnienie kształcenia się we własnym kraju. Sam był dosyć blisko Piłsudskiego; oddalił się, kiedy piłsudczyzna poszła tak na prawo.

Ojciec się zresztą mylił – ja oduczyłam się patriotyzmu w École Internationale de Geneve. Chciałam wrócić do Polski, bo mój wyjazd w wieku 13 lat był strasznie traumatyczny. Moje życie było wtedy bardziej związane ze szkołą niż z rodzicami. Tam miałam przyjaciół i zawsze chciałam wrócić do Warszawy. Choć urodziłam się gdzie indziej.

Gdzie?

W 1918 roku ojciec z polecenia nowego polskiego rządu musiał pojechać do Łodzi na trzy miesiące, chyba w sprawie przejęcia elektryczności i gazu przez polskie władze. Tam się urodziłam.

Ja strasznie lubiłam Warszawę. Gdy mnie pytają, czy tęsknię do Polski… Nie. Tęskniłam zawsze do Warszawy.

Studiowała Pani medycynę na Uniwersytecie Warszawskim…

Kiedy byłam na ostatnim roku, Żydom kazano stać na wykładach, zamiast siedzieć w ławkach. Ja byłam fifty-fifty, bo jestem pochodzenia żydowskiego, a byłam zarejestrowana w Kościele katolickim. Tak chciał ojciec – był patriotą i dla niego rejestrować się w gminie żydowskiej oznaczało zamykać się w getcie. Więc gdybym się uparła, mogłabym siedzieć, ale dużo studentów polskich stało wtedy z Żydami. (…)”


cały wywiad jest dostępny tutaj:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,1897330.html

PSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA W GDAŃSKUPSYCHOLOG GDAŃSK

Prasa: „Psychochondria.”

Gabinet Psychoterapii GdańskW tygodniku „Polityka” ukazał się bardzo ciekawy artykuł o hipochondrii, nadmiernym zażywaniu leków i niepotrzebnych (?) wizytach u psychiatry:

„W ubiegłorocznych badaniach CBOS jedna trzecia Polaków wyznała, że martwi się o swoje zdrowie psychiczne. Prawdziwy problem w tym, że często niesłusznie.

Czy jestem chora psychicznie? Internet podpowie. Setki, a może i tysiące Polaków, jako przerywnik między służbowymi mailami i raportami wypełniają np. Skalę Depresji Becka, kwestionariusz SLC-90, mierzący nasilenie najczęstszych objawów psychopatologicznych. Tysiące pozostałych zbierają diagnozy na forach, od podobnych sobie internautów. „Moje objawy: nawet kiedy jestem w otoczeniu ludzi, którzy są mi przyjaźni, czuję się samotna; czasem odczuwam dziwny lęk; obgryzam paznokcie i nie mogę się powstrzymać. Co mi może być? Potrzebuję specjalisty?” – pyta autorka, awansem podpisująca się Schizophrenic. Kto inny waha się, czy może koleżanka zapadła na borderline, bo ma wahania nastroju i robi co innego, niż mówi. „Jak Twoja koleżanka jest niezrównoważona i często wybucha z błahych powodów i ma niestały obraz swojej osoby – to może mieć borderline” – pada autorytatywna odpowiedź. (Tak naprawdę borderline to poważne zaburzenie osobowości, wykształcające się pod wpływem zaburzeń rozwojowych lub traum z dzieciństwa – nie można na to nagle zapaść).

Internista dawał

To ludowe ożywienie psychiatryczne widać w gabinetach. Do dr. Władysława Sterny, psychiatry z Gorzowa Wielkopolskiego, przychodzą ostatnio pacjenci od progu zgłaszający objawy depresji, które recytują płynnie, jak dobrze wykutą lekcję. Albo w ogóle z wydrukami ulotek leków: „Poproszę taki i taki” – mówią, jak do ekspedienta za ladą. „Dlaczego?” – pyta lekarz. „Jak to dlaczego? Bo potrzebuję”. – To trochę znak czasów. Presja edukacji prodepresyjnej przekracza chwilami granice zdrowego rozsądku. Wynik w Skali Depresji Becka trzeba umieć zinterpretować, odnieść go do właściwej grupy porównawczej. Zapewniam panią, że jeśli ja bym wypełnił tę skalę, ot, tak – też uzyskałbym trochę punktów. Powiem więcej: jeśli ktoś ma tych punktów zero, to się o niego martwię – dodaje dr Sterna. (…)”


cały tekst jest dostępny na stronie internetowej tygodnika „Polityka”:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1561649,1,psychiatryczna-hipochondria.read


GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSKPSYCHOTERAPIA W GDAŃSKU

Prasa: „Koszmary senne – może nieprzyjemne, ale dobre dla zdrowia.”

Gabinet Psychoterapii w GdańskuNa łamach „Polityki” pojawił się krótki tekst dotyczący marzeń sennych:

„Z obserwacji przynajmniej niektórych psychologów wynika, że nadmiar złych snów nie powinien nas zanadto niepokoić. Wręcz przeciwnie.

Naukowcy dzielą sen na poszczególne fazy, próbują oszacować, jak długo powinniśmy spać w zależności od wieku i indywidualnych potrzeb, wiedzą, jak zachowuje się organizm w porach czuwania i spoczynku. Mechanika procesu przechodzenia z jawy w sen i na odwrót wydaje się już dobrze wyjaśniona i opisana. Same sny – albo „marzenia senne”, jak je określał Zygmunt Freud – pozostają jednak tajemnicą.

Wiadomo, że gdy śnimy, wszystkie układy – od oddechowego po krążeniowy (z jednym wyjątkiem, o czym za chwilę) – funkcjonują tak jak za dnia. Dlatego budzimy się czasem zlani potem i mamy przyspieszony oddech. Psychologowie są zresztą zdania, że dobrze, gdy alarm budzika wyrywa nas właśnie z sennego marzenia – ponieważ organizm jest już niejako przygotowany do podjęcia dowolnej aktywności. Zasada ta nie dotyczy jednak mięśni – gdyby nocą służyły nam jak za dnia, spadalibyśmy z łóżek i podróżowali we śnie. (Na tym zresztą polega sennowłóctwo, problem lunatyków).

Skąd się biorą sny i o czym świadczy ich treść – nie do końca wiadomo. Niektórzy za Freudem powtarzają, że sny to tzw. resztki codzienności. Innymi słowy: wracają do nas nocą wydarzenia i osoby zupełnie realne, ale też nieprzepracowane i stresujące sprawy. Od czasu do czasu męczą nas jednak sceny jak z horroru – budzimy się z krzykiem i płaczem, zdenerwowani, pobudzeni. Jak je wyjaśnić?

Z szacunków Amerykańskiej Akademii Medycyny Snu wynika, że koszmary miewa od 50 do 85 proc. dorosłych osób. Przytrafiają się też dzieciom (75 proc. dzieci pamięta przynajmniej jeden zły sen z wczesnych lat życia). Niepokojące, czasem – wydawałoby się – mało realistyczne sny chciałoby się wymazać z pamięci i zapomnieć. Tymczasem – przekonuje serwis naukowy Science of Us („New York Magazine”) – koszmary w gruncie rzeczy służą zdrowiu. A przynajmniej naszej kondycji psychicznej. (…)”


cały artykuł jest do przeczytania na stronie internetowej tygodnika „Polityka”:

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1626225,1,koszmary-senne–moze-nieprzyjemne-ale-dobre-dla-zdrowia.read


PSYCHOLOG GDAŃSKGABINET PSYCHOTERAPII W GDAŃSKU

Audycje radiowe: „Psychoterapeuta Mark Vernon o miłości.”

Gabinet Psychoterapii GdańskNa antenie znanego, brytyjskiego radia ukazała się audycja dotycząca miłości i sposobu jej pojmowania przez Freuda i jego następców. Psychoterapeuta Mark Vernon analizuje temat pod kątem teoretycznych odkryć ojca psychoanalizy.


Gabinet Psychoterapii GdańskMark Vernon jest psychoterapeutą, pisarzem i nauczycielem. Napisał książki o przyjaźni, miłości, poczuciu satysfakcji z życia, wierze, duchowości, nauce oraz wyznawanych przez ludzi wartości. Jego liczne artykuły dotyczące wyżej wymienionej tematyki ukazywały się w wielu gazetach i wydawnictwach. Poza tym regularnie uczestniczy w produkcji programów i dyskusji nadawanych przez BBC Radio 4.


Gabinet Psychoterapii Gdańsk

BBC Radio 4 jest stacją radiową wchodzącą w skład British Broadcasting Corporation (BBC), która nadaje programy popularnonaukowe dotyczące najróżniejszych tematów związanych z codziennym życiem, wiadomościami, kulturą, historią i współczesną nauką. Według sondaży, BBC Radio 4 jest drugą w kolejności (po BBC Radio 2) ulubioną, domową stacją włączaną przez brytyjczyków, ma około 11 milionów słuchaczy. Uważane często za flagową „perełkę” BBC, BBC Radio 4 jest radiem, na które stacja wydaje najwięcej pieniędzy. Jej siostrzana stacja, BBC Radio 4 Extra (poprzednio BBC 7) uzupełnia BBC Radio 4 poprzez nadawanie ich audycji jak i częste sięganie do bogatych archiwów i „odświeżanie” ważniejszych materiałów.

audycji można posłuchać na portalu internetowym radia BBC Radio 4:

BBC Radio 4 – „Psychotherapist Mark Vernon on Freud”


PSYCHOLOG W GDAŃSKUGABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSK

Wywiady: „Logika snów.”

Leczenie Zaburzeń Osobowości GdańskWywiad z psychoterapeutką, Agnieszką Wróblewską przeprowadziła Aleksandra Nowakowska, redaktor miesięcznika „Zwierciadło”:

„Jung odkrył, że sny odsłaniają przyczynę naszej dysharmonii i emocjonalnego niepokoju, ujawniają ukryty potencjał jednostki, zawierają twórcze rozwiązanie codziennych problemów. Poprzez sny ludzie stają się świadomi tego kim rzeczywiście są. Tak?

Agnieszka Wróblewska: Snami zajmowano się od wieków. Świadczą o tym chociażby senniki staroegipskie. Wróżbici analizowali sny dawnych władców przed ich wyprawami na wojny. Do psychologii sny wprowadził Freud. To on powiedział, że warto się nimi zajmować. Jest autorem pięknego sformułowania: „Sny są królewską drogą do nieświadomości”. Freud mówił o tym, że marzenia senne ukrywają nasze nieświadome życzenie. Bywa, że jest ono przez sam sen mocno ukryte. Twierdził, że sen ma treść jawną i zamaskowaną. Zadaniem terapeuty jest dotrzeć do tej ukrytej treści poprzez swobodne skojarzenia, które podaje pacjent. Jung w analizie snów poszedł dalej. Według niego sny zaspokajają pragnienia, które tłumimy. Mówił szerzej – że sny są po to, żeby uzupełnić naszą jednostronną codzienną świadomość. Chodzi tu o to, że jeżeli na przykład jesteśmy osobą spokojną, wycofaną, która żyje w poukładanym świecie, możemy mieć sny o wielkich wojnach, chaosie, bałaganie. Takie sny wskazują na nasz nie dopuszczany do świadomości aspekt.

Psychoanalityczka Marie-Louise von Franz, wieloletnia współpracownica Junga, twierdziła że sny nie odzwierciedlają naszych myśli, marzeń, planów – tak jak się powszechnie sądzi – tylko coś zupełnie odwrotnego, coś czego nie chcemy usłyszeć.

Wiadomości, które niosą nam sny, są dobre. Tylko że niekoniecznie dla naszego świadomego umysłu. One są dobre dla naszego rozwoju. Śni nam się coś, czego potrzebujemy, coś czego w naszym życiu brakuje. Oceniamy to natomiast z punktu widzenia naszego świadomego „ja”. Jeśli ma się ono rozwinąć, musi wzbogacić się o coś nowego. O co? Podpowiedź znajdziemy w snach. Często ukryta jest ona w postaciach, które nam się śnią. Jeśli na co dzień jestem osobą, która stara się być dla wszystkich miła, a śni się mi się agresywny niedźwiedź, to na świadomym poziomie ten sen będzie dla mnie przerażający. Natomiast jeśli udałoby mi 5 proc. z niedźwiedzia wprowadzić do moich relacji, rozwiązałoby to 50 proc. moich problemów w rodzinie i w pracy. Oczywiście, nam samym często trudno jest odkryć tę stronę.

Jung mówił, że sny pokazują nam nasze plecy.

Jung opowiadał swoje sny studentom, nawet tym początkującym, i prosił ich o dowolne skojarzenia i interpretacje. Wierzył, że nawet ktoś niedoświadczony w analizie snów, podpowie mu coś, na co on sam by nie wpadł. Na końcu jednak weryfikatorem snów jest sam śniący. Gdy terapeuta podaje interpretację, tylko my jesteśmy w stanie poczuć czy jest ona właściwa. (…)”


cały wywiad jest dostępny na stronie internetowej „Zwierciadła”:

www.zwierciadlo.pl/2012/psychologia/relacje-spoleczne/logika-snow-wywiad-z-psychoterapeutka-agnieszka-wroblewska


PSYCHOLOG W GDAŃSKULECZENIE ZABURZEŃ OSOBOWOŚCI GDAŃSK

Portale internetowe: „Psychoaustria.”

Bardzo ciekawa rozprawa przeplatająca literaturę, film i psychoanalizę. Autorem jest Adam Lipszyc, eseista i tłumacz. Tekst ukazał się na portalu „Dwutygodnik.com”:

Gabinet Psychoterapii Gdańsk„Mniej więcej od czasów Fryderyka Nietzschego filozofia raz po raz narzeka na samą siebie, marudząc, że jej własne, wielowiekowe założenia i strategie nieuchronnie spychają ją w stronę wypreparowanych abstrakcji, a zagradzają drogę do prawdziwej substancji ludzkiego życia: do zawrotnej, przygodnej wielości, której nie sposób sprowadzić do żadnej prazasady. Filozofia marudzi i biadoli, ale kiedy zabiera się wreszcie do roboty, okazuje się, że ma w sobie sporo z inteligenckiej wersji króla Midasa – czego się dotknie, zaraz przemienia w papier – i nawet postulat ocalenia wielości i przygodności świata zdolna jest przekuć w kolejną abstrakcję.

Między innymi z tych właśnie powodów udręczona filozofia może zacząć – z pożytkiem – zezować w stronę psychoanalizy. Nauka Freuda wraz ze swymi rozmaitymi mutacjami zaproponowanymi przez późniejszych teoretyków zdaje się bowiem oferować nader pojemną, elastyczną wizję rozmaitości ludzkiego życia. Wbrew temu, co mogliby sądzić nieuważni czytelnicy Freuda, zgodnie z tą wizją człowiek nie sprowadza się wcale do plątaniny biologicznych sił. Wedle Freuda, jest fragmentem natury nieuchronnie zdeformowanym przez świat społeczny, szalonym splotem kulturowo zniekształconych popędów. Zarazem jednak człowiek Freuda nie tkwi też przecież w swojej wspólnocie kulturowej jako ten pączek w maśle. Jest istotą społeczną, która staje się człowiekiem na scenie międzyludzkiego spektaklu, od razu wszakże jest też z życiem społecznym nieodwołalnie skłócony, jako że relacje międzyludzkie tworzą go, a równocześnie zniekształcają. Wplątany w świat relacji, człowiek Freuda jest na każdym poziomie istotą wewnętrznie podzieloną, nieustannie negocjującą między rozmaitymi siłami, która może liczyć jedynie na krótkotrwałe okresy niestabilnej równowagi i przebłyski rozkoszy.

Ale czy po to, by dowiedzieć się tych wszystkich okropnych rzeczy, trzeba koniecznie czytać Zygmunta Freuda, Jacques’a Lacana lub Melanie Klein? Być może filozofowie zwykle odwracali głowy od tych prawd, ale czy nie znali ich ci, których Platon chciał się czym prędzej pozbyć ze swojego Miasta? Czy to nie literatura jest najlepszym źródłem wiedzy o tej plątaninie cielesnych pragnień i kulturowych znaczeń, która składa się na nasze życie, o przygodnej wielości sposobów istnienia, niewyczerpanej palecie odcieni bezmiernego nieszczęścia i drobnych radości? Owszem. Freud chętnie podkreślał, że choć swoje koncepcje wypracowywał przede wszystkim na podstawie spostrzeżeń poczynionych w gabinecie terapeuty, literatura zawsze stanowiła dla niego zasadnicze źródło inspiracji. Sądził jednak, że nawet jeśli literatura od zawsze wiedziała o tym wszystkim – lub prawie wszystkim – co ma do powiedzenia psychoanaliza, ta ostatnia zdolna jest wyrazić te i inne rewelacje w sposób bezpośredni, dyskursywny i spójny. Co więcej, czyni to bardziej bezwzględnie, albowiem troszczy się jedynie o prawdę, nie dba zaś o przyjemność estetyczną, którą ma na uwadze literatura („Przyczynki do psychologii życia miłosnego”). (…)”


cały esej jest dostępny na stronie internetowej:

www.dwutygodnik.com/artykul/6011-psychoaustria.html


PSYCHOLOG W GDAŃSKUGABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSK

Prasa: „Sabina Spielrein i początki psychoanalizy.”

Psycholog GdańskAnna Nita, psycholog i psychoterapeuta napisała o ważnej roli Sabiny Spielrein w początkach psychoanalizy. Tekst ukazał się w magazynie „Zwierciadło”:

„Dzięki tej kobiecie Zygmunt Freud i Carl Gustaw Jung dokonali przełomowych odkryć dotyczących ludzkiej seksualności. Sabina Spielrein trochę bezwiednie doprowadziła do „wyzwolenia ukrytych żądz”.

Zygmunt Freud i Carl Jung, dwaj wielcy twórcy psychoanalizy, poznają się dzięki 19-letniej, pięknej Sabinie cierpiącej na ataki histerii. Nikt nie wie jeszcze, że pacjentka wywrze tak ogromny wpływ na obu myślicieli, a jej choroba pozwoli dokonać przełomowych odkryć dotyczących ludzkiej seksualności. Choć zdiagnozowana u Sabiny histeria była dość częstym schorzeniem wśród kobiet, to właśnie jej przypadek odmienił oblicze psychoanalizy.

(…)

Początek XX wieku był czasem przyspieszonego rozwoju nauk przyrodniczych (teoria Darwina). Kobiety jednak nie od razu stały się beneficjentami tych zmian. Na ich wychowanie wpływały restrykcyjne normy kulturowe epoki wiktoriańskiej i gorset, który krępował nie tylko kibić, ale także możliwości twórczego rozwoju. Uwięzione w świecie robótek ręcznych, zależne od ojców i mężów, nie miały możliwości intelektualnego rozwoju i traktowane były jako osoby bez seksualnych potrzeb. Nic zatem dziwnego, że epidemia histerii wybuchła właśnie w tym czasie i dotyczyła głównie kobiet.

Psychoanaliza zaczęła się od zwrócenia uwagi na objawy cierpiących na histerię kobiet. To od nich pierwsi adepci tej metody dowiadywali się o istnieniu nieuświadomionych potrzeb i myśli. Nie przypadkiem najsławniejsze pacjentki pierwszych psychoanalityków, po wyzdrowieniu, okazywały się niezwykle twórczymi i niezależnie myślącymi osobami. Przypadek Sabiny jest dowodem na to, że histeria niejednokrotnie była przejawem buntu ubezwłasnowolnionych kobiet czy też zastępczą formą twórczej realizacji. Sabina Spielrein pod płaszczem choroby kryła niebagatelną osobowość, żywą inteligencję oraz duży temperament seksualny. Pacjentki  histeryczne po terapii stawały się często aktywnymi i odnoszącymi sukcesy kobietami. Tak stało się w przypadku pierwszej leczonej psychoanalizą pacjentki Berty Pappenheim oraz właśnie Sabiny Spielrein, która została pierwszą kobietą – analityczką, a sam Freud z uznaniem wypowiadał się o jej pracy.

W tamtych czasach psychoanaliza była też jedną z bardzo niewielu dostępnych dla kobiet dróg kariery: Towarzystwo Psychoanalityczne chętnie je przyjmowało i ceniło intelektualny wkład kobiet w rozwój tej dziedziny. Inne kierunki nauk, co najwyżej, łaskawie tolerowały kobiety. Psychoanaliza i kobiety wiele sobie zawdzięczają: pacjentki histeryczne stanowiły inspirację do teoretycznych rozważań Freuda i jego kontynuatorów. Freud cenił spojrzenie kobiet na problemy życia psychicznego, korespondował z wieloma z nich, stając się ich intelektualnym przyjacielem i mentorem. Swoje dziedzictwo pozostawił zaś w rękach najmłodszej córki Anny, która jako jedyna z jego dzieci zajęła się psychoanalizą i twórczo ją rozwijała, opisując np. mechanizmy obronne.”


cały artykuł do przeczytania na stronie internetowej magazynu „Zwierciadło”:

www.zwierciadlo.pl/2011/psychologia/rozwoj/sabina-spielrein-i-poczatki-psychoanalizy


 PSYCHOLOG GDAŃSKPSYCHOTERAPIA GDAŃSKTERAPEUTA GDAŃSK

Biografie: „Zygmunt Freud.”

Film przedstawia domowe nagrania w domu Zygmunta Freuda, zarejestrowane w latach 1930 – 1939. Komentuje najmłodsza córka Freuda, Anna Freud. Opisuje ciekawe wydarzenia z życia domowego, rodzinne rytuały i zwyczaje.


Zygmunt Freud (ur. 6 maja 1856 roku, zm. 23 września 1939 roku) był austrackim lekarzem neurologiem i psychiatrą, twórcą psychoanalizy. Mimo, że Freud nie był filozofem w ścisłym tego słowa znaczeniu, jego koncepcje funkcjonowania umysłu ludzkiego, odrzucające racjonalność ludzkich wyborów i zachowań na rzecz czynników irracjonalnych i emocjonalnych, wywarły ogromny wpływ na filozofów, uczonych i artystów przełomu XIX i XX wieku, wpłynęły silnie także na obyczajowość, na potoczne rozumienie motywów ludzkiego zachowania i ujmowanie dziecięcej niewinności. Myślą centralną psychoanalizy Freuda było, że psychiczność nie jest identyczna ze świadomością, że istnieje także życie psychicznie nieświadome. Ma ono w całości podłoże irracjonalne: pierwotnymi bowiem elementami życia psychicznego są popędy, zwłaszcza seksualne i agresywne. Pojęcie nieświadomości jest z pewnością najbardziej fundamentalnym pojęciem psychoterapii analitycznej. Psychoanaliza to przede wszystkim teoria tego, co nieświadome oraz technika dotarcia do indywidualnej, przedświadomej psychicznej treści i jej objaśniania. Co więcej, Freud- prawdopodobnie jako pierwszy uczony od czasów starożytnych- uznał wagę marzeń sennych dla zrozumienia życia człowieka. Według profesora neurologii Olivera Sacksa: „ludzie nie przychodzili do Freuda, żeby ich zbadał, przychodzili, gdyż byli udręczeni, opętani obsesjami, doprowadzeni do ostateczności; ponieważ odczuwali zazdrość, byli sfrustrowani, znajdowali się w stanie depresji… Ludzie przychodzili do niego, szukając pomocy. Psychoanaliza rozwinęła się jako metoda badania pacjentów, a równocześnie jako metoda ich leczenia”. Sam Freud tak pisał o swojej popularności w listach do przyszłej żony Marthy Bernays: „nie będę mógł teraz pisać do Ciebie podczas moich godzin przyjęć, gdyż dzieje się zbyt wiele. Poczekalnia jest pełna ludzi…”. Psychoanaliza, choć w zmienionym nieco kształcie nadal jest żywą metodą psychoterapii.


Więcej o życiu, pracy i twórczości Zygmunta Freuda można poczytać w tych miejscach:

Stefan Zweig – „Freud”


Psycholog GdańskPsycholog Gdańsk

 

 

 

 

 

 

 

 


 PSYCHOTERAPIA GDAŃSKPSYCHOLOG GDAŃSKTERAPEUTA GDAŃSK

Nowości wydawnicze: „Freud” – Stefan Zweig.

Psychoterapeuta GdańskNakładem wydawnictwa „Biblioteka Instytutu Studiów Psychoanalitycznych” ukazała się ostatnio publikacja pt.: „Freud” (autorem jest Stefan Zweig). Biblioteka ISP jest programem wydawniczym powołanym przez Instytut Studiów Psychoanalitycznych im. Hanny Segal, publikuje oryginalne monografie i przekłady książek z dziedziny psychoterapii i psychoanalizy, w szczególności prac związanych ze współczesną myślą kleinowską.


„„Freud” Stefana Zweiga to pierwsza biografia Sigmunda Freuda, a zarazem jedyna, która powstała za życia twórcy psychoanalizy. Freud był niechętny projektom tworzenia jego biografii, więc – mimo uznania, jakim darzył literacki dorobek Zweiga– z niepokojem oczekiwał publikacji książki. Sądzić można, że jego obawy wynikały również z tego, że zdawał sobie sprawę ze szczególnej relacji łączącej biografa i bohatera pracy, a zwłaszcza z idealizacji „odbierającej zdolność penetracji najbardziej fascynujących sekretów ludzkiej natury”. Powieść opublikowana w 1931 roku wzbudziła we Freudzie sprzeczne uczucia zarówno w związku z jego własnym portretem, jak i z charakterystyką psychoanalizy.”

cytat zaczerpnięty ze strony internetowej Instytutu Studiów Psychoanalitycznych im. Hanny Segal


Stefan Zweig- Austriacki poeta, prozaik i dramaturg. Studiował filozofię i historię sztuki w Wiedniu, głównym przedmiotem jego zainteresowań jako pisarza, była psychologia człowieka. Zweig znajdował się pod znacznym wpływem pracy Zygmunta Freuda, był bardzo popularny jako pisarz w latach 20. i 30. XX wieku.


PSYCHOLOG W GDAŃSKU PSYCHOTERAPEUTA GDAŃSK