Portale internetowe: „Rodzic po przejściach.”

Katarzyna Dobryniewska napisała artykuł dotyczący stosowania przemocy wobec dzieci. Obowiązkowa lektura dla każdego rodzica!

Gabinet Psychoterapii Gdańsk„Jak przerwać łańcuch złych doświadczeń z dzieciństwa, przemocy emocjonalnej i fizycznej i stać się świadomym rodzicem?

Jak zauważył Wojciech Marciszewski, założyciel Fundacji Rodzice Przyszłości: żeby zostać rodzicem nie trzeba ukończyć żadnej szkoły, nie ma wymogu zdania „egzaminu na rodzica”. Niestety – chciałoby się powiedzieć…  Tylko czy jakakolwiek szkoła lub egzamin coś by zmieniły? Od czego zależy to, jak realizujemy rolę matki czy ojca? Czy możemy się rozwijać jako rodzice i tym samym jako ludzie, dążąc do większej dojrzałości, a więc i do dojrzalszego rodzicielstwa? Jak to się dzieje, że nie wystarczy po prostu bardzo chcieć być dobrym rodzicem, żeby nim rzeczywiście być? Dlaczego w rodzinach zdarza się tyle przemocy, zarówno fizycznej, jak i emocjonalnej?

Podobne pytania można by mnożyć w nieskończoność. Odpowiedzi również nie ma jednej, prostej i oczywistej. Mimo tego nie ma wątpliwości, że warto przyglądać się temu, czym jest rodzicielstwo, a najlepiej gdyby przyglądać się swojemu rodzicielstwu stając się rodzicem bardziej świadomym swoich emocji, postaw czy motywacji, jakie kryją się za zachowaniami wobec dziecka. Wtedy dajemy sobie szansę na bycie rodzicem, może nie idealnym, ale wystarczająco dobrym, żeby zapewnić dziecku warunki zdrowego rozwoju.

Przemoc przenoszona z pokolenia na pokolenie

Bettelheim w książce „Wystarczająco dobrzy rodzice” (2012) w rozdziale o znamiennym tytule „Ideał a rzeczywistość” pisze, że „od samego początku dziecko wywiera znaczący i kształtujący wpływ na swoich rodziców”. To, jaki będzie ten wpływ, zależy od doświadczeń z okresu dzieciństwa rodzica, ale również od jego postawy wobec tych doświadczeń. W niniejszym artykule skupiam się na sytuacjach, gdy rodzic w okresie własnego dzieciństwa doznawał przemocy, choćby „tylko” emocjonalnej. Często bagatelizujemy tę formę przemocy, bo wydaje się ona mniej znacząca czy okrutna od przemocy fizycznej.

Warto podkreślić, że tak być nie musi, tym bardziej, że przemoc psychiczną trudniej dostrzec, nazwać po imieniu. W związku z tym sama ofiara często minimalizuje te doświadczenia i z trudem dostrzega skutki, jakie przemoc emocjonalna wywarła na jej życie, nawet gdy są one naprawdę znaczące i przynoszące wiele cierpienia.

Niestety osoba taka często również powiela schemat zachowań rodzicielskich swoich rodziców wobec własnych dzieci. I tak mamy błędne koło przemocy przenoszonej z pokolenia na pokolenie i kolejnych osób, które nie rozwijają w pełni swojego potencjału nie mają poczucia spełnienia w życiu. Brzmi to mocno pesymistycznie. Chcę jednak podkreślić, że nie mamy tu do czynienia z determinizmem i swego rodzaju skazaniem na określone funkcjonowanie w rolach życiowych. (…)”


cały tekst jest dostępny na stronie internetowej portalu „Dzielnica Rodzica”:

www.dzielnicarodzica.pl/42368/39/artykuly/mama_i_tata/mama_i_tata/Rodzic_po_przejsciach?cid=9176838


GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSKTERAPIA W GDAŃSKU

Prasa: „Bez przedawnienia.”

Gabinet Psychoterapii GdańskW „Polityce” ukazał się artykuł poruszający delikatną i ważną tematykę wykorzystywania seksualnego dzieci. Autorka tekstu jest Monika Stelmach:

” (…) Agata Baraniecka-Kłos robi wrażenie zadbanej kobiety sukcesu: mąż lekarz, dwójka udanych synów i własna firma. Mówi rzeczowo, doskonale zna prawo. Trzyma fason, dopóki nie przechodzi do wspomnień z dzieciństwa. Płacze, ale mimo emocji opowie, co ją spotkało, bo ma misję – założyła Fundację Stop Przedawnieniu, która walczy o zaostrzenie kar za nadużycia seksualne wobec dzieci. W 1976 r. ojciec 6-letniej wtedy Agaty, oficer marynarki, wypływa w służbowy rejs do Holandii, po czym oświadcza, że do Polski już nie wróci. Nigdy więcej go nie zobaczy. W życiu jej matki szybko pojawia się nowy mężczyzna – żonaty, prokurator. Kochanek matki bardziej jednak niż dorosłą kobietą jest zainteresowany 7-letnią dziewczynką. Pod pozorem pomocy przy odrabianiu lekcji przychodzi do jej pokoju albo zakrada się w nocy, gdy matka śpi. W pierwszych latach dotyka miejsc intymnych dziecka, potem regularnie je gwałci. Trwa to do 15 roku życia pasierbicy.

Tajemnica

Zanim Agata Baraniecka-Kłos opowiedziała o swoich doświadczeniach najpierw mężowi, a potem psycholożce i prokuraturze, milczała przez prawie 30 lat. W głowie kołatały jej wryte w mózg słowa ojczyma: „To musi zostać naszą tajemnicą, bo i tak nikt ci nie uwierzy”. Wszakże w jej rodzinnym miasteczku był personą: emerytowany prokurator, przed laty radny miejski, szef komisji bezpieczeństwa miasta i o mały włos prezydent Otwocka. – Myślałam, że zapomnę, że jakoś sobie z tym poradzę, ale wspomnienia wracają podczas intymnych sytuacji, w koszmarach sennych, przywołują je zapachy i obrazki z dzieciństwa.

Kiedy ofiary molestowania w dzieciństwie po latach decydują się w końcu opowiedzieć o swojej przeszłości, zwykle słyszą pytania: Dlaczego mówisz to dopiero teraz? Dlaczego tak długo milczałaś? – A ja przecież mówiłam o tym całe życie, tylko nikt mnie nie słuchał. Matce powtarzałam: nie chcę, żeby on z nami mieszkał, bo jest dla mnie niedobry. Nie pytała, co mam na myśli. Matki zazwyczaj nie pytają. Jak byłam starsza, to uciekałam z domu, samookaleczałam się, próbowałam popełnić samobójstwo. Przyjaciółce i mężowi wyznałam, że ojczym skrzywdził mnie najbardziej, jak tylko można skrzywdzić małą, niewinną dziewczynkę. Wiele lat nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej – mówi Agata Baraniecka-Kłos.

Beata Pawlak-Jordan, psycholog, seksuolog, wyjaśnia, że molestowane małe dziecko nie rozumie i nie umie nazwać tego, co się dzieje. Wierzy nauczycielowi czy księdzu, bo od najmłodszych lat powtarza się mu, że dorosłych należy słuchać i szanować. Jeżeli sprawcą jest ktoś z najbliższej rodziny, sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, bo dziecko ma ambiwalentne uczucia – z jednej strony kocha ojca, wujka czy dziadka, a z drugiej czuje, że on je krzywdzi. Starsze dzieci są świadome, że dorosły nie powinien naruszać ich intymnej sfery, ale pojawia się myśl: to moja wina, pewnie go czymś prowokuję – co często sprawca dziecku wmawia. Sprawa jest jednoznaczna: winny zawsze jest tylko ten, który krzywdzi dziecko. Ono milczy, bo obawia się, że nikt mu nie uwierzy. I w końcu chce zapomnieć i normalnie żyć mimo strasznej przeszłości. (…)”


cały artykuł jest dostępny na stronie internetowej:

www.polityka.pl/jamyoni/1580701,1,ofiary-pedofilii.read


GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSKTERAPIA W GDAŃSKU

Wywiady: „Wychowanie – kara nie uczy dobrych zachowań. Ona tylko powstrzymuje te niedopuszczalne.”

Gabinet Psychoterapii Gdańsk

Bardzo ciekawy wywiad. Z psychologiem Barbarą Arską – Karyłowską rozmawia Aleksandra Szyłło („Wysokie Obcasy”):

„Coraz więcej mówi się o tym, żeby unikać karania dzieci. Zapytam przewrotnie: czy istnieje taka sytuacja, w której kara jest zasadna?

Tak. Ale zacznę od odpytania pani. Do czego pani zdaniem służy kara?

Na przykład siedzimy w pizzerii, córka z synem kopią się pod stołem, rzucają serwetkami i wyją. Proszę, tłumaczę – nic nie pomaga. W końcu mówię: „Jak nie przestaniecie, nie będzie bajki przez trzy dni”.

Czyli po co jest ta kara?

Żeby przestali.

No tak, prawie dobrze. Kara ma zastosowanie, kiedy chcemy natychmiastowo przerwać jakieś działanie dziecka. Dlaczego twierdzę, że pani przykład jest prawie dobry? Bo ograniczyłabym się ze stosowaniem kar do sytuacji, gdy działanie dziecka zagraża bezpieczeństwu i trzeba to zachowanie przerwać natychmiast. Dziecko wybiega na ulicę. Wchodzi dziesiąty raz na zjeżdżalnię pod prąd, mimo że na placu zabaw jest tłok i w każdej chwili grozi kolizja. Wtedy stosujemy karę.

Kara powinna być bezpośrednio związana tematycznie z niepożądanym zachowaniem dziecka, działać natychmiast i uchronić dziecko przed niebezpieczeństwem. Czyli np. za wybiegnięcie na ulicę sześciolatek do końca spaceru idzie prowadzony za rękę. A nie: „Za wybiegnięcie na ulicę po powrocie do domu zabiorę ci klocki na tydzień”, „Za uparte wdrapywanie się na zjeżdżalnię pod prąd natychmiast opuszczamy plac zabaw”.

Znam dzieci, które powiedzą: „No i co z tego, wcale już nie muszę być na tym placu zabaw, i tak mi się znudził”.

Tym bym się akurat w ogóle nie przejmowała. Dziecku takie rzeczy nie są obojętne, nawet jeśli świetnie udaje, że są. (…)”


cały wywiad jest do przeczytania na stronie internetowej „Wysokich Obcasów”:

www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,18005518,Wychowanie__Kara_nie_uczy_dobrych_zachowan__Ona_tylko.html


GABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSKPSYCHOTERAPEUTA W GDAŃSKU

Portale internetowe: „Przemoc wobec dzieci – jak ją rozpoznać?”

Gabinet Psychoterapii GdańskKrótki i treściwy artykuł o rozpoznawaniu przemocy wobec dzieci ukazał się na portalu internetowym „DZIECI.PL”:

„Dzieci krzywdzone bardzo rzadko ujawniają doświadczenia przemocy, mówiąc o tym dosłownie, np. „Moja mama, mój tata mnie biją, źle mnie traktują, są dla mnie niedobrzy”. O tym, że coś złego dzieje się w ich życiu, mogą nas informować pewne sygnały widoczne w funkcjonowaniu takiego dziecka w przedszkolu, szkole, grupie rówieśniczej.

Przemoc, której doświadcza dziecko, w bardzo niekorzystny, a wręcz tragiczny sposób może wpłynąć na jego dalsze życie. Potencjał, z jakim dziecko przychodzi na świat może zostać zniszczony, a zaburzenia zdrowia i rozwoju fizycznego oraz psychicznego bywają nieodwracalne.

Czym jest przemoc?

Najczęściej podawane definicje przemocy wobec dzieci to: „Przemoc to celowe użycie siły fizycznej albo władzy przeciwko drugiemu człowiekowi lub grupie ludzi, prowadzące lub stwarzające ryzyko uszkodzenia ciała, śmierci, krzywdy psychicznej.”

Powyższa definicja dotyczy przemocy w ogóle, w tym dorosłych wobec dzieci. Druga definicja odnosi się do przemocy w rodzinie: „Przemoc w rodzinie to każde działanie jednego z członków rodziny lub zaniedbanie, które zagrażają życiu, cielesnej i psychicznej integralności lub wolności innego członka tej samej rodziny, bądź poważnie szkodzą jego osobowości” (Browne K., Herbert M., 1999).

Ze względu na sposoby i formy jej przejawiania, przemoc wobec dzieci podzielono na cztery rodzaje: przemoc fizyczną, psychiczną, zaniedbywanie oraz wykorzystywanie seksualne.

Przemoc fizyczna

Z dniem 1 sierpnia 2010 r. wszedł w życie art. 961 Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego, który zakazuje stosowania kar cielesnych: „Osobom wykonującym władzę rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się stosowania kar cielesnych”.

Niestety, wciąż wielu rodziców dziwi się, słysząc że przemoc fizyczna to także szturchanie, popychanie dziecka, szarpanie, ściskanie za szyję, kark czy zatykanie ust. Przemoc fizyczna to celowe uszkodzenie ciała, zadawanie bólu lub groźba uszkodzenia ciała. Skutkiem przemocy fizycznej mogą być złamania, siniaki, rany cięte, poparzenia, obrażenia wewnętrzne.

Jedną z form przemocy fizycznej jest potrząsanie dzieckiem. Dotyczy to niemowląt do 6 miesiąca życia. Dzieci te mają słabo rozwinięte mięśnie karku i szyi. Niezrośnięte szwy czaszki i ciemiączka pozwalają na naprzemienne ruchy głowy i mózgu. Może to prowadzić do mikrouszkodzeń w mózgu, wpływających na opóźnienie umysłowe, jak również ciężkiego uszkodzenia mózgu wskutek wylewów, a także do ślepoty i niedosłuchu. (…)”


cały tekst można przeczytać tutaj:

www.dzieci.pl/kat,1024263,title,Przemoc-wobec-dzieci-jak-ja-rozpoznac,wid,17669950,wiadomosc.html?smgputicaid=615506


PSYCHOLOG W GDAŃSKUGABINET PSYCHOTERAPII GDAŃSK

Wywiady: „Przemoc w szkole to długotrwałe 'wydziobywanie’ dziecka z grupy.”

Leczenie Depresji GdańskNa stronie internetowej „Wysokich Obcasów” pojawił się wywiad na temat przemocy w szkole. Rozmawiają Aleksandra Szyłło, redaktorka tygodnika i Joanna Węgrzynowska – psycholożka, wiceprezeska stowarzyszenia Bliżej Dziecka:

Kogo nie lubimy w klasie? I za co?

Ofiarą przemocy w pierwszych latach edukacji szkolnej padają skrajnie różne dzieci. W tym część – całkowicie za nic. Na przykład te słabsze od rówieśników, bardzo wrażliwe. Od lat prowadzę warsztaty umiejętności społecznych dla takich dzieci i z całą mocą chcę podkreślić, że często są to bardzo fajne młode osoby. Ale są wycofane na tyle, że klasa nie widzi ich zalet, tylko im dokucza. Ci słabi wrażliwcy jednocześnie zdobywają chyba najwięcej współczucia od nas, dorosłych. Mamy poczucie, że oni kompletnie nie zasłużyli na to, co ich spotyka na co dzień, że to wielka niesprawiedliwość.

Z drugiej strony nierzadko ofiarą klasowej przemocy pada też silny typ, dziecko z charakterem. Rywal. Jeżeli w klasie są dwie silne osobowości

…to jest o jedną za dużo?

Dwóm różnym silnym charakterom może być trudno, zwłaszcza jeśli nie otrzymują wystarczającego kompetentnego, przyjaznego wsparcia i jeśli szkoła nastawiona jest na rywalizację, mniej na współpracę. Jeśli z jakichś powodów jeden zbuduje swoją „świtę”, drugi ma ciężko.

Klasowe kozły ofiarne to też – co może się wydawać paradoksem – dzieci naznaczone przez wychowawcę. „Tyyy odrobiłeś pracę domową! No proszę, ciekawe” – powie nauczyciel do ucznia, który kilka razy na początku roku zapomniał ćwiczeń – i już dzieci podchwytują. I już się śmieją. Zwłaszcza w klasach I-III tego rodzaju przyczepianie łatek przez nauczyciela bywa niebezpieczne. Nauczyciel zazwyczaj robi to pewnie „niechcący”, nie zdaje sobie sprawy, że krzywdzi. Po prostu wielu nauczycieli nie jest uwrażliwionych na ten problem. A dla sześcio-, siedmio-, ośmiolatków opinia pani jest zasadnicza, nie mówiąc już o sile, jaką mają uwagi pana od WF-u. „Nie umiesz biegać”, „Co masz taki ciężki tyłek” – no i koniec.

A czym dzieci „zasługują” sobie na przemoc?

Są dzieci, u których można zdiagnozować to „coś”, co zraża do nich grupę. Tutaj nie chodzi już tylko o przypadek, niefortunne i niefrasobliwe uwagi nauczyciela czy niezgodność charakterów w klasie. W samym dziecku jest coś, nad czym trzeba popracować. Ofiarą przemocy padają więc uczniowie mający mniejsze niż przeciętne umiejętności społeczne. Pierwszym typem „prowokujących” dzieci mogą być tzw. starzy malutcy – nie umieją się wydurniać jak reszta, wszystko traktują poważnie, lepiej czują się w towarzystwie dorosłych. Często są to jedynacy lub dzieci, które nie chodziły do przedszkola, lecz chowały się głównie z dorosłymi, np. z babcią czy opiekunką. Im dłużej żyły bez grupy rówieśniczej, tym dłużej muszą potem się docierać, wstępując do takiej grupy.

Inny typ to „dzieci kierownicy” – chcą za wszelką cenę rządzić, ich pomysł na zabawę jest najlepszy, forsują go na siłę. Zajmowałam się chłopcem, który twierdził: „Nikt mnie nie ceni”. Podczas obserwacji okazało się, że w grupie zachowuje się identycznie jak jego rodzice zajmujący wysokie stanowiska kierownicze – władczo i apodyktycznie. Rodzice długo nie zauważali problemu, mały cierpiał odrzucony przez klasę. Był typem dominującym, ale nikt go nie uczył umiejętności współpracy w grupie.

Cierpią też w grupie „Ananiasze” – dzieci nastawiane przez rodziców, że są lepsze od rówieśników, że mają mieć lepsze wyniki niż rówieśnicy, uczone egoizmu. A także dzieci przejawiające zachowania agresywne. (…)


cały wywiad jest do przeczytania na stronie internetowej „Wysokich Obcasów”:

www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,18364889,poza-stadem.html


LECZENIE DEPRESJI GDAŃSKPSYCHOTERAPIA W GDAŃSKU

Portale internetowe: „Od szkolnej przemocy nie ma wakacji.”

Psychoterapeuta GdańskJolanta Molińska napisała artykuł o przemocy szkolnej. Tekst ukazał się na łamach portalu „Gazeta.pl”:

„Obraźliwe SMS-y, piętnowanie w mediach społecznościowych, zakładanie fałszywych, ośmieszających profili – dziś najgroźniejsza jest przemoc w sieci.

Dorośli ze swojego dzieciństwa pamiętają istnienie niepisanego kodeksu honorowego, zgodnie z którym ktoś, kto chciał wyładować swoją agresję, szukał godnego siebie przeciwnika. Te czasy minęły. Mówienie młodemu człowiekowi, że „da sobie sam radę” z rówieśnikami nie jest dla niego adekwatnym wsparciem – mówi prof. Agnieszka Gmitrowicz, psychiatra i suicydolog, kierownik Kliniki Psychiatrii Młodzieżowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. (…)

„Inni” i „dziwni”

Według ubiegłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli przemoc szkolna jest coraz bardziej powszechna. Z agresją słowną miało do czynienia 74 proc. ankietowanych uczniów – aż o 22 proc. więcej niż osiem, dziewięć lat temu, kiedy NIK również badał to zjawisko. Wzrosła też liczba przypadków przemocy fizycznej –  wymieniło ją 58 proc. badanych, o 8 proc. więcej niż w poprzednim raporcie. Najwięcej patologicznych zachowań występuje w gimnazjach, na drugim miejscu są szkoły podstawowe, zaś w ponadgimnazjalnych są już rzadziej obserwowane.

Ofiarą prześladowań może stać się każdy – wystarczy, że grupa rówieśników zarzuci mu, że do niej nie pasuje. – Tam, gdzie przeważają dzieci z lepiej sytuowanych rodzin, stygmatyzujące może być niemodne czy tanie ubranie, przestarzały telefon albo jego brak czy po prostu widoczna bieda. Ale jeśli większość stanowią dzieci niezamożnych rodziców, bywa na odwrót. Podobnie jest z ocenami: samotny kujon jest łatwym celem w grupie deklarującej brak zainteresowania sukcesami szkolnymi. Słaby uczeń może stać się kozłem ofiarnym dla ambitnych kolegów – mówi dr Małgorzata Wójcik, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Katowicach.

Z jej badań wynika, że istnieje kilka grup, do których przynależność może stygmatyzować, i to zupełnie niezależnie od czynników środowiskowych. Bardzo narażone są dzieci otyłe, szczególnie dziewczęta, oraz ci uczniowie, którzy zostali posądzeni o bycie szkolnymi konfidentami. Dzieci i młodzież nie tolerują też „dziwności” i „inności”, przy czym nie do końca potrafią te pojęcia wyjaśnić. – Często chodzi o nieprzestrzeganie klasowych norm, również niełatwych do określenia. Na przykład w szkole podstawowej dziecko mogło mieć nauczanie indywidualne lub często chorować, dlatego nie umie funkcjonować w klasie gimnazjalnej – jak powiedział mi jeden z badanych uczniów: nie śmieje się, kiedy trzeba, albo jeszcze gorzej, zaczyna śmiać się w nieodpowiednich momentach – tłumaczy dr Wójcik. – Do grupy zagrożonej ryzykiem zaliczają się też jednostki szczególnie wrażliwe, dbające o swój wygląd, delikatne, emocjonalnie reagujące na niepowodzenia. Jeśli ten zespół cech charakteryzuje chłopca, bardzo możliwe, że stanie się obiektem drwin ze względu na swoje – jak to określają nastolatki – „gejowate” zachowanie. (…)

– Kiedy uczniowie używają słów „pedał”, „homoś”, „ciota” i innych tego typu, duża część nauczycieli nie reaguje, choć powinni – mówi Magdalena Chustecka z Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej (TEA). Jej zdaniem należałoby tłumaczyć dzieciom, czym jest orientacja seksualna, w tym homoseksualna, i uczyć je tolerancji dla wszelkich mniejszości. – Już wyobrażam sobie pretensje rodziców po takiej lekcji. Przecież są tacy, których oburzają nawet pogadanki o tym, skąd się biorą dzieci – mówi nauczycielka z jednej ze szkół na Mazowszu. Ale zgadza się, że wyzwisk nie można pozostawić bez reakcji, bo przemoc będzie się nasilać. (…)

Dziś ofiara, jutro sprawca

Kiedy porównamy odpowiedzi uczniów i nauczycieli na pytanie o przemoc (np. udzielone w przywołanym wcześniej raporcie NIK), tym, co uderza, jest fakt, że dorośli rzadziej ją dostrzegają. Na przykład o agresji fizycznej mówi tylko 15 proc. pedagogów (i aż 58 proc. uczniów), o słownej – 43 proc. (i aż 74 proc. uczniów).

Jak uważa dr Małgorzata Wójcik, nie wynika to ze znieczulicy czy biernego podejścia do swojej pracy. – Nauczyciele widzą jedynie to, co dzieje się w szkole. Tymczasem za jej murami prześladowania nie ustają – mówi. Obraźliwe SMS-y, piętnowanie w mediach społecznościowych, zakładanie fałszywych, ośmieszających profili, czyli wszystko to, co jest określane mianem cyberbullyingu, ma miejsce po lekcjach, w weekendy czy podczas wakacji. I sprawia, że młody człowiek czuje się totalnie zaszczuty. – Taki stan jest niezwykle niebezpieczny dla ofiary prześladowań, bo ona w ogóle nie odpoczywa, nie ma chwili spokoju – ostrzega psycholog. (…)

Tymczasem jeśli przejrzeć fora internetowe, na których zdesperowani rodzice stawiają dramatyczne pytania: „Koledzy dokuczają mojemu dziecku – co robić?”, okazuje się, że rada, jakiej najczęściej udzielają im inni forumowicze, to: „Nie wtrącaj się”, „Dzieci załatwią to między sobą”, „Dopóki się nie pobili, nie reaguj”. Co zadziwiające, zdarza się, że podobną strategię przyjmują nauczyciele. Tak było w przypadku matki przedszkolaka, która również na forum opisała swoją bezradność wobec faktu, że jej córka jest zaczepiana, podszczypywana i wyśmiewana przez dwie dziewczynki. Na pytanie, dlaczego nie powie o tym swojej pani, dziecko odpowiedziało, że w przedszkolu jest zakaz skarżenia. Matka nie mogła zrozumieć, jak kilkulatek ma odróżnić pospolite donosicielstwo od informowania, że dzieje się coś złego. Ale postanowiła działać: rozmawiać z pedagogami, z rodzicami dziewczynek, obiecała, że nie odpuści i pomoże swojemu dziecku. (…)

Jak ratować dzieci?

Nie ma uniwersalnej recepty na ograniczenie przemocy wśród dzieci i młodzieży. Nie sprawdzają się ministerialne programy czy zaostrzony nadzór kuratoriów. – A jednak są w Polsce szkoły, które radzą sobie z problemem. Wiem, bo do jednej z nich chodzi mój syn. To z ich doświadczenia powinniśmy korzystać, uruchamiając lokalnie zespoły wsparcia złożone z charyzmatycznych pedagogów, którzy przeszkolą kadrę w innych placówkach – przekonuje dr Małgorzata Wójcik. Sama prowadzi badania dotyczące zjawiska i radzi, by zacząć od zaangażowania świadków przemocy – tych dzieci, które nie są ani ofiarami, ani prześladowcami. Muszą nauczyć się właściwie reagować, bo to właśnie od ich reakcji zależy, czy prześladowcy poczują akceptację dla swoich zachowań i osiągną wysoki status w grupie, czy wręcz przeciwnie. (…)”


cały tekst można przeczytać na portalu:

www.weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,18333578,od-szkolnej-przemocy-nie-ma-wakacji-ofiara-przesladowan-czuje.html#TRwknd


PSYCHOTERAPEUTA GDAŃSKGABINET PSYCHOTERAPII W GDAŃSKU

Kampanie społeczne: „Reaguj na przemoc wobec dzieci – masz prawo!”

Psychoterapeuta GdańskKampania Rzecznika Praw Dziecka „REAGUJ – MASZ PRAWO” wydała serię filmów „instruktażowych” dotyczących tego, jak można się zachować w sytuacji, gdy jest się świadkiem przemocy fizycznej, czy psychicznej wobec dziecka. Akcja jasno i klarownie odpowiada na pytanie: „Jak reagować?” w sytuacjach, kiedy jesteśmy świadkami przemocy wobec dzieci ze strony naszych sąsiadów, na ulicy, w supermarkecie, na przyjęciu a także jak wykorzystywać do tego celu instytucje. Zdecydowanie łamie niebezpieczny stereotyp mówiący o tym, że to „nie nasza sprawa”. Kampania podpowiada również co zrobić w sytuacji, kiedy to nasze dzieci doznają przemocy w szkole, czy u lekarza.

Psychoterapeuta Gdańsk„Przeprowadzone na zlecenie RPD, przez TNS OBOP w 2012 roku badania pokazują, że jedna trzecia badanych uważa, iż nie powinni się wtrącać w to, jak rodzice postępują z dziećmi i w sytuacje stosowania kar fizycznych. Najczęściej powodem braku ich reakcji jest niechęć do wtrącania się w sprawy innych (29%). Niemal połowa respondentów (47%) nie zareagowałoby uznając zasady nietykalności rodziny lub nie czująć się „uprawnionymi” do tego. Powodem brak działania u prawie jednej czwartej badanych (23%) okazał się być strach. Z badań wynika jednak, że społeczeństwo odczuwa wyraźną potrzebę reagowania na krzywdę dziecka. Działania te są jednak mało zdecydowane, w konsekwencji nie są w stanie uchronić dzieci przed tragedią. Spośród wszystkich badanych jedynie połowa wykazała gotowość do zgłoszenia zauważonej przemocy jakiejkolwiek instytucji zajmującej się problemem stosowania przemocy wobec dzieci.”

cytat zaczerpnięty ze strony internetowej Kampanii: www.jakreagowac.pl


PSYCHOTERAPEUTA GDAŃSKGABINET PSYCHOTERAPII W GDAŃSKU

Prasa: „Władcy dzieci.”

Psycholog GdańskGrzegorz Lewicki, redaktor „Wprostu” napisał na temat tzw. syndromu Dorosłych Dzieci Toksycznych Rodziców:

„Z zewnątrz wszystko wygląda w porządku: odpowiedzialny ojciec, zaradna matka i poukładane dzieci. Ale pod powierzchnią skrywa się świat gorzkich relacji, gdzie strach, poczucie winy i dyskretny szantaż są na porządku dziennym. Tak samo jak brak świadomości, że dziecku dzieje się krzywda. Ludzie, którzy wyrośli w takich rodzinach, coraz częściej trafiają na psychoterapię. I coraz częściej słyszą, że są DDTR, czyli dorosłymi dziećmi toksycznych rodziców. – Nie jest to oficjalna klasyfikacja kliniczna, raczej nieformalna etykietka, punkt wyjścia do opisania swojego problemu – mówi Agata Markowska, psychoterapeutaGdańskiego Ośrodka Pomocy Psychologicznej dla Dzieci i Młodzieży. DDTR to syndrom, któremu można podporządkować całkiem konkretne problemy psychiczne.

Toksyczni rodzice, choćby zaspokajali potrzeby materialne, rzadko kiedy spełniają u dziecka potrzebę miłości i bezpieczeństwa. Choćby kochali, to nie czysto, lecz egoistycznie. To miłość warunkowa, w której syn czy córka jest środkiem dla realizacji celów, a nie autonomiczną osobą. Jedni bywają skrajnie zaborczy, a inni zaniedbujący, ale wszystkich ich łączy nękanie, niedopuszczanie do samodzielności, patologiczna ingerencja w życie i nieustanny emocjonalny szantaż.

Pierwszą cechą takiego dziecka jest podskórny niepokój. I wcale nie musi to być strach przed rodzicem alkoholikiem czy oprawcą seksualnym. To ciągła obawa, że nastrój ojca lub matki może się zmienić w każdej chwili. – Jest się niczym Grek we władaniu kapryśnych bogów – twierdzi Susan Forward, autorka książki „Toksyczni rodzice”. –Greccy bogowie byli wszechmocni, ale niekoniecznie sprawiedliwi. Mogli krzywdzić irracjonalnie – mówi Forward. – Tata ciągle wypominał mi, ile mu zawdzięczam, ciągle żyłem w przekonaniu, że zawsze może wybuchnąć awantura – opowiada 25-letni Mateusz, który dopiero niedawno dowiedział się o DDTR. – To mogło być cokolwiek: nieumyty samochód, niezrobione zakupy, zawsze coś się znalazło – wspomina. –Wszystko zależało od wahnięć nastroju, bo ojciec, zamiast dawać konkretne polecenia, wolał losowo znajdować zaniedbania, za które karał. Gdy raz powiedziałem, że nie mogę znać jego wszystkich myśli, odparł, że powinienem się ich domyślać. Po czym zbił mnie kablem od żelazka.

– Dziecko nigdy nie wie, kiedy uderzy kolejny piorun – twierdzi Forward. – Dlatego żyje w lekkim, ale nieustannym strachu. To prowadzi do nerwic. Inna cecha takich zatrutych relacji? Obarczanie dziecka swoimi problemami. Tak bywa często u synów samotnych matek. Gdy ojciec jest nieobecny, choćby tylko emocjonalnie, matka czyni z syna substytut partnera. Role w rodzinie wywracają się do góry nogami. Chłopiec przestaje rozumieć, czym jest relacja synostwa, a czym ojcostwa. Potem jako DDTR nie potrafi samodzielnie stworzyć rodziny, bo przecież mama go potrzebuje.

Oprócz niepokoju rozwija się poczucie winy i własnej niedoskonałości wobec wymagań rodzica. W przyszłości zaowocuje to poczuciem życiowej bezradności, bezwartościowości, niespełnienia zawodowego lub depresją. Takie zahukane dziecko myśli: „Skoro ukochana mama czy tata są niezadowoleni, widocznie za słabo się staram”. Nie widzi, że problem tkwi w rodzicu. A ten – często nieświadomie – pielęgnuje i wykorzystuje mechanizm do realizacji celów „wychowawczych”. Nawet gdy syn czy córka są dorośli. Kasi, 38-letniej skrzypaczce z Krakowa, teściowa zniszczyła związek. –Po ślubie zamieszkaliśmy w kamienicy na Kazimierzu. My z mężem zajęliśmy pół piętra, drugie pół rodzice – opowiada. – Ale z czasem drzwi łączące oba mieszkania otwierały się coraz częściej. W końcu okazało się, że mama pół dnia spędza z nami i organizuje nam życie. Straciłam poczucie prywatności, ale mąż odbierał to jako przejaw troski. Kiedy wreszcie uprosiłam, by pod pozorem przemeblowania zasłonił drzwi szafą, matka się wściekła. Ale gwoździem do trumny mojego małżeństwa był jej emocjonalny szantaż. Gdy zaczęła chorować na serce, przy każdym sprzeciwie słyszałam sugestie, że przeze mnie umrze. Mój były mąż do dziś twierdzi, że związek rozpadł się przeze mnie. A jego matka –że działała dla jego dobra, choć przecież pielęgnowała w nim uległość i emocjonalną bezradność.

Jeśli były mąż Kasi nie zaakceptuje, że ma problem DDTR, matka może w nim „siedzieć” już zawsze. Jeśli tak będzie, nigdy dojrzale nie zaangażuje się w związek. – Wiele osób jest kontrolowanych przez toksycznych rodziców nawet po ich śmierci – twierdzi Forward. – Każdy z nas ma w sobie coś z dziecka, coś z rodzica i siebie jako dorosłego, czyli to, co świadomie wykształcił – mówi Jolanta Kowalewicz, psycholog z Rzeszowa. Najbardziej dojrzała jest osoba, w której „ja dorosłe” panuje nad pozostałymi. Niestety, DDTR często pozostają niedojrzałe. By dorosnąć, potrzebna jest świadomość toksyczności relacji, a nawet konfrontacja z matką lub ojcem. Czyli coś, czego dziecko może unikać jak ognia. Dlaczego? Bo przyzwyczajone do defensywy nie potrafi lub boi się stanowczo wyrazić swoje uczucia. U męża Kasi ta słabość doprowadziła do rozwodu. Mogłoby być inaczej, gdyby zgodził się na pomoc terapeuty. – W Polsce wciąż pokutuje przekonanie, że wizyta u psychoterapeuty oznacza, że jesteśmy gorsi, słabsi – mówi Kowalewicz. – Tymczasem jest odwrotnie. Jesteśmy lepsi, bo nie uciekamy od problemu, rozpoznajemy go, ale dostrzegamy konieczność pomocy kogoś z zewnątrz.

Choć nie każdemu DDTR potrzebna jest terapia, o problemie warto mówić. – Ludzie potrzebują definicji – mówi Markowska. – Dzięki etykietce DDTR mogą powiedzieć sobie: „Rozpoznałem swój problem, nie jestem sam, teraz będę się zmieniać”. Ale jest też druga strona medalu. Niektórzy mogą powiedzieć: „Jestem DDTR, więc mam usprawiedliwienie dla depresji”. Nie tędy droga.

(…)

terapeutą czy bez, konfrontacja często pozwala na poprawę relacji z rodzicami. Może przyjąć formę rozmowy, ale wiele osób woli pisać listy, np. zaczynając słowami: „Zamierzam powiedzieć kilka rzeczy, których nie powiedziałem nigdy przedtem”. Konfrontacja powinna zawierać opis doznanej krzywdy, opis emocji z przeszłości, ich wpływu na nasze życie oraz oczekiwania i propozycję zmiany relacji. – Do konfrontacji trzeba się przygotować, nieraz zajmuje to lata – twierdzi Forward. – Tym bardziej że rodzice często nie chcą słuchać dziecka wylewającego żal, wpadają w furię, zarzucają mu niewdzięczność, jawnie zaprzeczają wydarzeniom, wmawiają kłamstwo. Albo mówią, że to wszystko jego wina. W końcu gdyby było inaczej, nie byliby toksyczni. „Wszystko, co robiliśmy, było z miłości” – twierdzą często podczas konfrontacji. I często mają rację. Nie zawsze tłamszą dziecko umyślnie. Mogą robić to z przekonania, że tak będzie dla niego najlepiej. Choć po konfrontacji rodzice rzadko się zmieniają, to może dojść do poluzowania i unormowania relacji z nimi.

Czy zawsze należy dążyć do konfrontacji? – To zależy od konkretnych potrzeb i stanu psychiki pacjenta – mówi Agata Markowska. – Czasem ludzie mają naturalną odporność na emocjonalny szantaż, potrafią wyczuć problem i sami stawiają bariery rodzicowi –dodaje. W niektórych warunkach, takich jak obawa o wstrząs psychiczny sędziwych rodziców, wystarczy po prostu, że uświadomimy sobie patologię i zaczniemy uwalniać się od zatruwających nas wpływów.”


cały artykuł do przeczytania na stronie internetowej „Wprostu”:

www.wprost.pl/ar/463444/Wladcy-dzieci/?pg=2


PSYCHOLOG GDAŃSKPSYCHOTERAPIA GDAŃSKTERAPEUTA GDAŃSK

Kampanie społeczne: Projekt „Niezniszczalni.”

Psychoterapia GdańskW Wielkiej Brytanii powstał „Projekt Niezniszczalni”, który za pomocą fotografii stwarza przestrzeń do głosu osobom, które były ofiarami wykorzystywania seksualnego, gwałtu, przemocy w rodzinie lub pedofilii. Choć jest to smutny, przerażający i bolesny obraz, osoby, które odważyły się wziąć udział w Projekcie stają się bohaterami. Inspirują innych do wyjścia z cienia.  Przesyłając swoją wiadomość do świata, Ocaleni cytują oprawców lub używają słów, które zawsze pragnęli do nich skierować, lecz nigdy nie otrzymali takiej szansy.

 


Psychoterapia GdańskOrganizatorzy zachęcają do wzięcia udziału w Projekcie „Niezniszczalni”:

„Nie musisz pozostawać sam ze słowami, które nie dają Ci spokoju. Nie musisz przesyłać zdjęcia swojej twarzy, jeśli nie jesteś na to gotowy. Razem z nami użyj narzędzia mediów społecznościowych, aby odzyskać głos i przerwać milczenie.”


Fundacja „Ocaleni” została założona 20 stycznia 2015 roku. Misją i ideą jest przede wszystkim szeroko pojęta ochrona niewinnego dzieciństwa. Tak o sobie piszą założyciele:

„Naszą misją jest ocalenie dzieci i młodzieży przed rosnącymi zagrożeniami pedofilii, przemocy i wykorzystywania seksualnego poświęcając szczególną uwagę niebezpieczeństwom cybeprzestrzeni. Naszymi działaniami prewencyjno-interwencyjnymi obejmujemy uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych oraz podopiecznych placówek opiekuńczo-wychowawczych na terenie województwa pomorskiego.  Przygotowujemy także program, który dostarczy dorosłym kompetencji w zakresie kontroli rodzicielskiej. Pomagamy w ocaleniu osób, które doświadczyły wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie i dziś zmagają się z traumą. Przerywając milczenie i opowiadając swoją historię, Ocaleni pozbywają się łatki „ofiary” i wreszcie rozpoczynają walkę o siebie. Obecnie prowadzimy bezpłatne konsultacje z radcą prawnym i organizujemy samopomocową grupę wsparcia „Ocaleni”.”


więcej informacji na stronie internetowej Fundacji „Ocaleni”: www.ocaleni.org


PSYCHOTERAPEUTA GDAŃSK  PSYCHOTERAPIA GDAŃSK

Konferencje, sympozja psychologiczne w Trójmieście: „Kłócą się mama i tata – co na to reszta ich świata?”

Psychoterapia Gdańsk16 maja 2015 roku w Gdańskim Parku Naukowo – Technologicznym (ul. Trzy Lipy 3) odbędzie się Nowoczesna Konferencja dla Rodziców pt.: „Kłócą się mama i tata – co na to reszta ich świata?”. Konferencja organizowana jest przez Gdański Ośrodek Pomocy Psychologicznej dla Dzieci i Młodzieży, Miasto Gdańsk, EduPark oraz Niepubliczne EduPrzedszkole przy Gdańskim Parku Naukowo – Technologicznym. Partnerami wydarzenia są: Wydawnictwo EneDueRabe, Fundacja Psychologiczna i EduPrzedszkole.


Nowoczesna Konferencja dla Rodziców – Szczegółowy Program:

9.00 – 10.00 – Rejestracja rodziców i dzieci

10.00 – 12.10 – Powitanie uczestników. Dyskusja panelowa prowadzona przez dziennikarkę Iwonę Demską (z udziałem specjalistów: dr Anny Jarmołowskiej i psychoterapeutów: Joanny Trzaski i Jakuba Jabłońskiego)

Poruszane zagadnienia:

• Najczęstsze przyczyny kryzysów w parze, wynikające z cyklu życia rodziny.

• Konflikty w parze – kiedy stają się szansą dla rozwoju a kiedy prowadzą do „wojny”?

• Czym jest dla dziecka „wojna” między rodzicami?

• Kiedy rodzice decydują się na rozstanie – dobry/zły rozwód?

Pytania uczestników i odpowiedzi specjalistów.

12.10 – 12.40 – Przerwa, poczęstunek

12.40 – 14.40 – Warsztaty dla rodziców (do wyboru):


„Ja w kryzysie” – Zajmiemy się indywidualną perspektywą w spojrzeniu na kryzys w związku. Będziemy zastanawiać się nad tym czym jest kryzys, po czym poznać, że go przeżywam? W jaki sposób wiąże się ze stresem i stratą? Czy z kryzysu może wyniknąć coś dobrego? Co zrobić, aby tak się stało? – prowadzące: psycholog Anna Franzl i psycholog Olga Nowakowska.


,,Dzieciństwo nie jest dziecinnie łatwe…, gdy mama i tata walczą ze sobą” – Wspólnie przeanalizujemy konfliktowe sytuacje pomiędzy rodzicami oraz wpływ tych sytuacji na przeżycia i zachowania dzieci. Będziemy zastanawiali się nad tym, jak chronić dzieci przed konsekwencjami „rodzicielskiej wojny” – prowadzące: psycholog Beata Łosicka-Zduńczyk, psycholog Ewa Olewicz.


„Wojna czy pokój – jak radzić sobie z konfliktami w parze rodzicielskiej?” – Zajmiemy się konfliktem w parze-   co wtedy czujemy i co nam przeszkadza w konstruktywnym rozwiązaniu. Będzie można poprzyglądać się swoim reakcjom na konflikt i spróbować zrozumieć perspektywę drugiej osoby oraz poznać skuteczne metody rozwiązywania konfliktów  -prowadzący: psycholog Monika Leźniewicz, psycholog Jakub Roziński.


szczegółowe informacje na stronie internetowej organizatora: www.raclawicka.gda.pl


PSYCHOLOG GDAŃSK PSYCHOTERAPIA GDAŃSK