Wywiady: „Zazdrość niszczy. Jak sobie z nią radzić?”

Na łamach „Wysokich Obcasów” (weekendowy dodatek do „Gazety Wyborczej”) pojawił się wywiad z psychologiem, Zofią Milską-Wrzosińską. Agnieszka Jucewicz zadaje pytania dotyczące zazdrości:

Psychoterapia Psychodynamiczna GdańskZazdrość – co to za uczucie?

Znane nie tylko ludziom. Kiedyś robiono takie badania na szympansach: miały przenosić kamyki z jednego miejsca w drugie. Jak przeniosły, dostawały w nagrodę plasterek ogórka. Po pewnym czasie eksperymentator zaczął dawać jednej z małp winogrono, które jest dla małp smaczniejsze. Ta, która nadal dostawała ogórek, najpierw zastrajkowała, czyli przestała przenosić kamyk, a potem obrażona odwróciła się plecami do eksperymentatora i odmówiła współdziałania. Wcześniej była gotowa nawet pracować na tej diecie ogórkowej, ale przecież nie, jeśli koleżanka dostała podwyżkę.

To u małp. A u ludzi?

Zacznijmy od psychologii ewolucyjnej, która zajmuje się pierwotnymi mechanizmami funkcjonowania w nawiązaniu do teorii Darwina. Wedle takiego myślenia zazdrość to przede wszystkim rywalizacja o sukces reprodukcyjny.

Zazdrościmy innym tego, że mają więcej dzieci?!

Nie tyle chodzi o dzieci, ile o atrybuty, które zwiększają prawdopodobieństwo przekazania naszych genów, czyli zdobycie odpowiedniego partnera (zdrowego, płodnego, zapewniającego przetrwanie) i zbudowanie gniazda zwiększającego potencjał naszych dzieci. Ci, którzy mają urodę, siłę czy inne przymioty, mają na to większe szanse, a ich dzieci będą silniejsze, lepsze, mądrzejsze, więc będzie im łatwiej przetrwać i się mnożyć. Według czołowego psychologa ewolucyjnego Davida Bussa największą szansę na przekazanie swoich genów mają zazdrośni i agresywni mężczyźni oraz również zazdrosne, ale dodatkowo czułe i przebiegłe kobiety.

Kiedy mężczyzna zazdrości koledze awansu, to na poziomie świadomym wydaje mu się, że chodzi o pozycję czy większe pieniądze. Ale psycholodzy ewolucyjni podkreślają, że władza i pieniądze nie są celem samym w sobie. Na nieświadomym poziomie znaczenie ma potencjał prokreacyjny – kolega będzie miał teraz większe powodzenie u kobiet, będzie mógł wybierać te piękniejsze, zdrowsze, bardziej płodne i skutecznie się rozmnażać. A jeśli już ma dzieci, będzie mógł zapewnić im lepsze warunki, tak by przeżyły i miały w przyszłości jak największe szanse na ewolucyjnym rynku. Czyli ta zazdrość ma funkcję przystosowawczą, bo może go zmotywować do walki o poprawę swojej pozycji.

To jest jedna perspektywa – psychologii ewolucyjnej. Są inne?

Są inne ujęcia rozumienia zazdrości, może bardziej zbliżone do codziennych sytuacji i potocznego myślenia. Zazdrość możemy rozumieć na przykład w kategoriach struktury ”ja”. (…)”


cały tekst jest dostępny na stronie internetowej „Wysokich Obcasów”:

www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,12618294,Zazdrosc_niszczy__Jak_sobie_z_nia_radzic_.html


TERAPIA W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Portale internetowe: Apel ofiary przemocy do innych kobiet.

Poniżej znajduje się fragment poruszającego apelu ofiary przemocy do innych kobiet. Autorka opisuje cykl przemocy, powoli rozwijający się w jej rodzinie:

Psychoterapia Psychodynamiczna Gdańsk„Mam 37 lat, siedmioletniego syna, nigdy nie będę miała drugiego dziecka. Gdy byłam w drugiej ciąży, mąż pobił mnie tak, że trafiłam do szpitala. Z krwotokiem. To był 10 tydzień ciąży.

Wcześniej walił moją głową o metalowy blat w kuchni, kopał mnie przez kilkanaście minut, zakrwawioną ciągnął przez przedpokój.  Syn to widział. „Nie bij mamyyyy” krzyczał. „Won, bo tobie też wpi**dolę…” odpowiedział on. Nie krzyczał, nie gorączkował się. Syczał. Potem przepraszał, obiecał leczenie. „Mamo, wróćmy do taty” prosił syn. Nie wiedział o ciąży. O przemocy zapominał – to psychologiczny mechanizm wyparcia. Kochasz rodzica, więc twoja pamięć redukuje to, co złe. Szczególnie jeśli jesteś tak mały. Dziecko często też staje po stronie oprawcy – to instynkt samoobronny. „Nie możemy go tylko denerwować, on dlatego się złości” mówił mój syn.

Wtedy jeszcze nic nie wiedziałam o tym. Nie leczyłam się jeszcze. „Jestem winna” myślałam.

Zanim stwierdzisz, że jestem potworem, który nie potrafił obronić  dziecka, posłuchaj. Przemoc nigdy nie zaczyna się nagle. Jest jak złodziej – skrada się po cichu. Na początku jest tylko  troską, zazdrością, gwałtowną miłością.  Jeśli nie jesteś pewna siebie – zakochujesz się w mężczyznach „silnych”, „mocnych”,  Początki są romantyczne. Myślisz nawet: Nikt nigdy tak się mną nie opiekował. Idylla może trwać miesiącami.

Innym kobietom mówię: uważajcie, gdy coś zaczyna się zbyt spektakularnie, gdy ktoś traci dla was głowę, interesuje się wami nadmiernie, chce pochłonąć, wynosi na piedestał. Dopytuje o każdego znajomego, koleżankę. „Ale kto to?” „Jak długo go znasz”. Jest zazdrosny, do bólu czuły, duszący czasem. Jednocześnie bywa bardzo radykalny i ostry w mówieniu o innych. Tobie jednak wydaje się, że jesteś wyjątkowa – on dał ci tę pewność. Wybawiciel najdroższy.

On (nie umiem nawet wypowiedzieć jego imienia)  kiedyś – na moich oczach – pobił na imprezie chłopaka. Bo – jego zdaniem – odezwał się do mnie po chamsku.

Mieliśmy 25 lat. Wierzyłam, że spotkałam miłość życia.

Manipulacja – przemocy akt pierwszy

Czułość przerywana jest momentami, dniami fochów i milczenia. To dzieje się nagle, nie spodziewasz się – więc zaczynasz przepraszać. Dlaczego ukochany nie odbiera telefonu, zostawia cię na imprezie, w środku miasta. Źle się spojrzałaś? Źle coś powiedziałaś? Co mu się stało?

On pierwszy raz obraził się na koncercie we Wrocławiu. Bo poszłam sama do baru, bo z kimś rozmawiałam. „Co się stało?” „Nic”, „Ale co się stało? Nic. Idę do domu”. Wziął kurtkę z szatni, oddał numerek, choć mój płaszcz wciąż wisiał na wieszaku. Wybiegłam na dwór. Temperatura minus piętnaście. „Błagam, o co ci chodzi”. „O nic, wracaj na imprezę”. Wróciłam. Pieniądze na powrót do domu pożyczałam od znajomych.  Obraził się na dwa tygodnie: „Gdyby ci zależało, pojechałabyś za mną bez płaszcza” powiedział potem.

Innym kobietom mówię: jeśli żyjesz z kimś, kto zostawia cię bez ostrzeżenia, wychodzi, nie odzywa się, nie tłumaczy to, to już jest przemoc. Potem jest tylko gorzej. Jeśli będziesz zachowywała się „nie tak” porzuci cię bez słowa. Zawsze. (…)”


cały tekst jest do przeczytania na stronie internetowej:

www.ohme.pl/zwiazek/broncie-dzieci-i-siebie-interweniujcie-przemoc-to-nie-tylko-bicie-apel-ofiary-przemocy-do-innych-kobiet


TERAPIA W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Portale internetowe: „Jest związek pomiędzy mediami społecznościowymi i zaburzeniami snu.”

Na portalu internetowym „Nauka w Polsce” pojawił się ciekawy tekst dotyczący badań psychologicznych nad związkiem zaburzeń snu i korzystaniem z mediów społecznościowych:

Psychoterapia Psychodynamiczna Gdańsk„Młodzi ludzie, którzy często wchodzą na strony mediów społecznościowych i długo tam przebywają, częściej też cierpią na zaburzenia snu – ustalili naukowcy z University of Pittsburgh School of Medicine.

„Korzystanie z mediów społecznościowych może naprawdę wpływać na sen” – podkreśla główna autorka badania, Jessica C. Levenson z Wydziału Psychiatrii University of Pittsburgh Schools of the Health Sciences. Dodaje, że zależność tę zaobserwowano u młodych ludzi, będących pierwszym pokoleniem, które niemal dosłownie dorastało na tych mediach.

W 2014 r. dr Levenson i jej zespół przebadali 1788 Amerykanów mających od 19 do 32 lat. Z pomocą kwestionariuszy ocenili skalę korzystania z mediów społecznościowych. Opracowali też system pomiaru, pozwalający ocenić zaburzenia snu.

W kwestionariuszach pytano o korzystanie z 11 najbardziej popularnych stron: Facebook, YouTube, Twitter, Google Plus, Instagram, Snapchat, Reddit, Tumblr, Pinterest, Vine i LinkedIn. Uczestnicy poświęcali im średnio 61 minut dziennie, zaś poszczególne strony odwiedzali przeciętnie 30 razy w tygodniu.

Naukowcy ustalili też, że niemal 30 proc. badanych osób ma problemy ze snem. U osób, które w ciągu tygodnia stosunkowo najczęściej sprawdzały strony mediów społecznościowych, prawdopodobieństwo zaburzeń snu było trzy razy większe, niż u osób zaglądających tam najrzadziej.

U badanych, którzy przesiadywali na tych stronach najdłużej (w skali jednego dnia), ryzyko zaburzeń snu było dwa razy większe, niż u osób spędzających tam najmniej czasu. (…)”


całość jest dostępna na stronie internetowej:

www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,408199,jest-zwiazek-pomiedzy-mediami-spolecznosciowymi-i-zaburzeniami-snu.html


PSYCHOLOG W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Wywiady: „Gdzie ci mężczyźni?”

Z prof. Philipem Zimbardo, wybitnym amerykańskim psychologiem rozmawia Marek Rybarczyk. Rozmowa ukazała się na łamach tygodnika „Newsweek”:

Psychoterapia Psychodynamiczna GdańskNewsweek: Faceci w Polsce dużo mówią o równouprawnieniu. Mało robią. Gdzie się podziali nowocześni mężczyźni?

Prof. Zimbardo: Niepokoję się o to co dzieje się z młodymi mężczyznami – w Ameryce, w wielu krajach Azji, także w Polsce. Na naszych oczach zaszła zła zmiana w młodym pokoleniu mężczyzn. Dlaczego chłopcy na całym świecie uczą się gorzej od rówieśnic, nie potrafią się z nimi dogadywać się i dlaczego potem nie mają udanego życia seksualnego z kobietami?

Newsweek: Na ile to wrażenie, na ile fakty?

Prof. Zimbardo: Zrobiliśmy wielki sondaż internetowy. 20 tysięcy młodych osób – w trzech czwartych większości chłopców i młodych mężczyzn. Powtarzało się u nich wyznanie: „Jestem zagubiony w życiu, gdzieś dryfuję”.

Newsweek: Młode kobiety się nie gubiły?

Prof. Zimbardo: Nie. Miały cele życiowe, były w większości pewne siebie. Większość z nich radzi sobie lepiej niż ich matki. Większość mężczyzn gorzej niż ich ojcowie. Co ciekawe wielu młodych mężczyzn nie chce w ogóle pracować. Mają dziwne poczucie, że wszystko im się należy od żony niezależnie od ich własnego wysiłku. Być mężczyzną oznacza często przekonanie: nie dostaję wciąż tyle, na ile zasługuję.

Newsweek: Tak jak mały chłopak wymaga coraz więcej od matki.

Prof. Zimbardo: Dokładnie, poza seksem. Myślą, że tak to funkcjonuje, że tak ma być. To ty kobieto – żono, partnerko – masz się o mnie troszczyć. Nawet jeśli pracujesz etatowo. Ja nie muszę nic robić albo prawie nic.

Newsweek: Czyli co? Wróciliśmy do lat 50. XX wieku?

Prof. Zimbardo: Kobietom żyje się wręcz gorzej. Stary system funkcjonował tak, że były gospodyniami, nie pracowały. Moja matka prała i prasowała trzydzieści koszul, dla mojego ojca, dla mnie i dwóch braci. Teraz gdy kobiety pracują nie można wymagać od nich, by były dodatkowo gospodyniami na cały etat! Problem w tym, że większość mężczyzn nie chce prawie wcale dzielić obowiązków domowych z partnerkami.

Newsweek: Myśli Pan, że tak samo jest w Los Angeles i w Warszawie?

Prof. Zimbardo: Nie różni się to specjalnie. Przyjeżdżam do Polski regularnie od ponad 20 lat, czytam badania i rozmawiam z ludźmi, moja żona jest Polką z pochodzenia. W mojej książce „Gdzie ci mężczyźni?” wypowiada się wiele kobiet. Są takie, które mieszkają z nie mającym pracy ani nie studiującym chłopakiem albo mężem. Narzekają, że mężczyźni czekają aż wrócą z pracy i robią im wymówki, że nie zabierają się do prac domowych.

Newsweek: Czy to nie zaczyna się wtedy, kiedy trzydziestoletni „chłopczyk” wciąż mieszka z mamą?

Prof. Zimbardo: To model włoski. Włosi, a jestem Sycylijczykiem z pochodzenia, lubią mówić: „Każdy syn jest zemstą jego matki na mężu”. We Włoszech nie do pomyślenia jest, by nie jeść w niedzielę obiadku u mamy. Ten układ upowszechnia na całym świecie. Partnerzy oczekują, że ich partnerki będą mamusiami. A żona to nie matka. To przyjaciel i kumpel na całe życie lub jego część. To nie jest osoba, która ma być nową matką. (…)”


całość jest dostępna tutaj:

www.nauka.newsweek.pl/leniwi-mezczyzni-i-zaradne-kobiety-wywiad-prof-zimbardo-newsweek-pl,artykuly,345565,1.html


PSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK PSYCHOLOG W GDAŃSKU

Prasa: „Dzieci bez więzi.”

Na stronie internetowej miesięcznika „Zwierciadło” pojawił się artykuł pt.: „Dzieci bez więzi” autorstwa Sylwii Królak:

Psychoterapia Psychodynamiczna Gdańsk„Dzieci, które we wczesnym dzieciństwie były zaniedbywane i źle traktowane nie rozwijają się tak, jak dzieci z kochających rodzin. Przed rodzicami adopcyjnymi stoi trudne zadanie, jak pomóc takiemu dziecku w osiągnięciu równowagi.

Na skutek traumatycznych przeżyć, jeszcze przed piątym rokiem życia u dzieci zaniedbywanych albo osieroconych pojawiają się głębokie zaburzenia emocjonalne, co z zewnątrz objawia się słabymi umiejętnościami społecznymi, unikaniem kontaktu wzrokowego, nadmiernym smutkiem, spokojem lub agresją. Może dojść także do samookaleczeń i zahamowania wzrostu. Im wcześniej się takim dzieciom pomoże i o nie zadba, tym lepiej.

Jak powstaje więź

Proces przywiązania i budowania więzi kształtuje się przez pierwsze trzy lata życia dziecka. Niemowlę wyraża swoje potrzeby poprzez płacz i krzyk, a kiedy opiekun je zaspokaja – przez nakarmienie, zmianę pieluchy, czy przytulenie – dziecko nabiera do niego zaufania. Powtarzanie tego cyklu jest ważnym procesem w kształtowaniu relacji dziecka z otoczeniem. Tworzy się przywiązanie, a co za tym idzie – umiejętności społeczne. Jeśli jednak ten cykl zostaje przerwany poprzez odrzucenie dziecka, brak opieki, obojętność, czy przemoc – przy czym znaczenie ma tu również okres prenatalny i tzw. odrzucenie pierwotne, czyli w łonie matki – powstają zaburzenia więzi, zwane reaktywnym zaburzeniem przywiązania (ang. reactive attachment dis order – w skrócie RAD).

Zdaniem psychologa dziecięcego, Agaty Łukaszewicz, współzałożycielki Pracowni Terapeutycznej Dla Dużych i Małych w Otwocku, głębokość tych zaburzeń zależy od tego, czy do 3 roku życia dziecko miało szansę wytworzyć więź w domu rodzinnym. Jeśli jednak była to więź patologiczna powiązana z zaniedbaniem wychowawczym, wówczas dziecko będzie miało dysfunkcyjne wzorce więzi, które przeniesie do rodziny adopcyjnej. Tymczasem adopcja dziecka przed 9 miesiącem życia daje szansę, że ta więź utworzy się prawidłowo – mówi psycholog.

Skutki braku więzi u niemowląt

Dzieci, które doświadczyły przemocy, zachowują się tak, jakby zagrożenie było cały czas realne, mimo że zmieniają swoje środowisko i w nowym domu adopcyjnym panują dobre relacje.

U niemowląt występują objawy tzw. depresji analitycznej, która objawia się unikaniem kontaktu wzrokowego, odmawianiem pożywienia, dziecko wykazuje cechy autystyczne. Małe dzieci z zaburzeniami więzi nie chcą być dotykane. Rodzice adopcyjni muszą być więc bardzo cierpliwi i wytrwale z dzieckiem pracować, aby zaufało nowym opiekunom. W przypadku pewnej rodziny, adoptującej 3 – miesięczną dziewczynkę, kontakt wzrokowy z dzieckiem udało się nawiązać dopiero po kolejnych trzech miesiącach – mówi Agata Łukaszewicz. U starszych dzieci złe warunki rozwoju skutkują niższym wzrostem i wagą, jednak po adopcji potrafią nawet w ciągu 3 miesięcy urosnąć o kilka cm i przybrać na wadze – dodaje. (…)”


cały artykuł jest dostępny tutaj:

www.zwierciadlo.pl/psychologia/relacje-spoleczne/dzieci-bez-wiezi


TERAPEUTA W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Prasa: „Kiedy do psychologa.”

Na stronie internetowej miesięcznika „Zwierciadło” pojawił się krótki poradnik, zawierający w siedmiu punktach niepokojące objawy, z którymi należy niezwłocznie zgłosić się do psychiatry lub/i psychoterapeuty:

Psychoterapia Psychodynamiczna Gdańsk„Każdy ma złe dni, zdarza się że nawet tygodnie. Jest jednak 7 znaków, świadczących, że chorujesz na depresję lub inne zaburzenie psychiczne i potrzebujesz natychmiastowej pomocy specjalisty.

1. Myśli samobójcze.

Jeśli tylko zaczniesz myśleć, że życie nie jest warte tego, by żyć. Jeśli przyjdzie ci myśl o odebraniu sobie życia, natychmiast zgłoś się do psychologa lub psychiatry.

2. Poczucie beznadziejności życia.

Jeśli czujesz, że niczego od życia nie oczekujesz, że nie ma ono głębszego sensu, potrzebujesz pomocy specjalisty od zdrowia psychicznego.

3. Niezdolność do pracy z powodu stanu emocjonalnego.

Czasem zdarza się, że w pracy mamy kłopoty albo jest czas na to, żeby przeżyć żałobę, stratę, dużą życiową zmianę. Ale jeśli stan niezdolności do pracy nie jest bezpośrednio związany z tego typu sytuacjami, zgłoś się po pomoc.

4. Problemy ze snem.

Zwróć na nie uwagę, zwłaszcza wtedy, kiedy występują według określonego wzorca, na przykład budzisz się zawsze o 4 rano albo zawsze mam kłopot z zaśnięciem. To może świadczyć o depresji, która wymaga psychoterapii lub leczenia.

5. Zmiana apetytu.

Odczuwasz wstręt do jedzenia, masz brak łaknienia lub odwrotnie jesz bardzo dużo – to znak, ze twoje ciało reaguje na nierozwiązane konflikty psychiki. Nadszedł czas, żeby się nimi zająć.

6. Zmiany nastroju, które trwają dłużej niż kilka tygodni.

Jeśli powraca do ciebie silne uczucie smutku, gniewu, lęku – potrzebujesz pomocy, by je pozytywnie transformować.

7. Wycofanie się z życia.

Jeśli masz trudności, by podejmować działania, które kiedyś były dla ciebie normą, sprawiały ci przyjemność czy po prostu były ważne – twoja energia życiowa jest uwięziona przez wyparte do nieświadomości uczucia. Wydobędziesz je z pomocą psychoterapeuty.”


żródło: 

www.zwierciadlo.pl/psychologia/zrozumiec-siebie/kiedy-do-psychologa-7-alarmujacych-znakow


TERAPIA W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Wywiady: „Kłótnia dobra i zła.”

Na stronie internetowej tygodnika „Wysokie Obcasy” pojawił się ciekawy wywiad z psychiatrą, psychoterapeutą, prof. Bogdanem de Barbaro. Ze specjalistą rozmawia Agnieszka Jucewicz:

Psychoterapia Psychodynamiczna GdańskSą pary, które w ogóle się nie kłócą?

Może są, ale ja takich nie znam. Mogą twierdzić, że są ludźmi łagodnymi, ale każdy ma w sobie taką energię, która nazywa się złość, gniew, i ja jako terapeuta byłbym ciekaw, gdzie oni tę energię schowali.

Gdzie mogli ją schować?

Może ją tłumią i to im nie przeszkadza? My przecież mnóstwo rzeczy tłumimy – agresję, traumy z wczesnego dzieciństwa, lęki. W kłótni jednak zawiera się taka myśl: „Zależy mi na tobie, chcę ciebie, ale innego”.

Kłótnia jest lepsza niż obojętność?

Jest w niej życie, a kiedy ludzie milczą, to może znaczyć, że ich związek gaśnie.

Te pierwsze kłótnie w związku czego zwykle dotyczą?

Do kryzysu często dochodzi w momencie zmiany fazy życia. I przejście z tego stanu – nazwijmy to umownie – narzeczeństwa do małżeństwa niewątpliwie taką zmianą jest. Na idealnym obrazie pokazują się rysy. W fazie zakochania pary rzadko muszą się dzisiaj zajmować takimi przyziemnymi sprawami, jak wspólne obowiązki, dom, utrzymanie tego domu, co na pewno sprzyja rozmaitym konfliktom. Na początku jest tylko przyjemność, potem zaczyna się to zmieniać.

I co się okazuje?

Że nie jesteśmy jedną duszą i ciałem, tylko jesteśmy różni. Często dochodzi wtedy do głosu problem uzależnienia emocjonalnego, czasem i ekonomicznego od rodziców. Pojawia się rodzaj lojalnościowego rozdarcia: Kim jestem? Bardziej mężem czy synem? Żoną czy córką?

To są kłótnie o to, „dlaczego ty co niedziela musisz jeździć do matki”?

Mogą być o to. Dlaczego ja, twoja żona albo twój mąż, jestem zawsze na drugim miejscu? Dlaczego do niej dzwonisz pięć razy dziennie, a mnie wyślesz zdawkowego SMS-a? Co prawda to napięcie między synową a teściową zostało strywializowane w dowcipach, ale one często odzwierciedlają ważną okoliczność z początków związku – brak separacji z własnymi rodzicami. Nie chodzi o to, żeby się od rodziców odwrócić, ale żeby stać się autonomicznym człowiekiem, który ma prawo do własnej sprawczości, a nie tkwić wciąż w skórze pięcioletniego Józia czy Kasi. Jeśli ktoś się z tym nie uporał, to będą się mu mieszały postaci matki i żony czy też ojca i męża.

Jaka jest konsekwencja tego mieszania się?

Na przykład taka, że jeśli żona nie będzie mi prała koszul i serwowała co wieczór kolacji tak jak moja mamusia, to pomyślę, że ona widocznie mnie nie kocha. Z kolei żona być może była wychowana w takiej rodzinie, w której wspólnie przygotowywało się posiłki albo robił je ten, kto miał czas, a koszule ojciec prasował sobie sam. Ona po prostu pochodzi z innej kultury. (…)”


całość jest do przeczytania tutaj:

www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,17037241,Klotnia_dobra_i_zla___Zalezy_mi_na_tobie__chce_ciebie_.html


PSYCHOLOG W GDAŃSKUPSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSK

Wywiady: „Wzór miłości przenoszony z pokolenia na pokolenie.”

Na portalu internetowym „Kobieta.pl” pojawił się wywiad z psychoterapeutą, Beatą Kosior. Rozmowa jest o stylach przywiązania oraz schematach funkcjonowania w relacjach z najbliższymi:

Psychoterapia Psychodynamiczna Gdańsk„Zgodnie ze stworzoną przez psychologów teorią więzi już we wczesnym dzieciństwie kształtuje się nie tylko nasz charakter, ale także wzór relacji partnerskich. Z badań wynika, że aż 7 na 10 osób powiela w dorosłym życiu schemat związku wyuczonego od kołyski. Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na taki związek, jakiego „uczyliśmy się” od dziecka, np. poprzez obserwowanie rodziców i związku, który oni zbudowali?

Beata Kosior: To pewne uproszczenie, chociaż rzeczywiście w tej teorii jest wiele prawdy. Psycholog nigdy nie powie, że ktoś jest ostatecznie skazany na konkretny los, ale – jak w tym wypadku – możemy mówić o prawdopodobieństwie. I to dużym. Z jednej strony na nasze życie oddziałuje skomplikowany schemat, z drugiej ten schemat jest… prosty. Można by to porównać do piosenek – najbardziej lubimy te, które już kiedyś słyszeliśmy. Niezależnie od tego, czy wzorce wyniesione z domu są dobre, zdrowe, czy nam się podobają, podświadomie je przejmujemy, ponieważ rytm „wpadł” nam w ucho i cały czas go nucimy.

Właśnie dlatego – budując związek – powtarzamy to, co jest nam znane z domu rodzinnego?

Beata Kosior: Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak w budowaniu późniejszych związków ważne są pierwsze miesiące, lata naszego życia, zwłaszcza istotna jest więź dziecka z matką. Od tego wszystko się zaczyna. Jeżeli nie mamy do czynienia z patologią albo z tzw. depresją poporodową – o nich teraz nie rozmawiamy — zazwyczaj te relacje na początku układają się prawidłowo. Matka od samego początku wyczulona jest na każdy sygnał dziecka – tu na naszą korzyść działa chociażby natura, biologia, instynkt. Potem sprawa może się komplikować. Źle dzieje się, kiedy dziecko, które już co nieco rozumie, a z pewnością rejestruje emocje, ma rodziców nadmiernie skupiających się na sobie samych albo na partnerze, zapominających o emocjonalnych potrzebach dziecka. I niezależnie od tego, czy to skupienie polega na kłótniach, nieporozumieniach, czy na miłości i zrozumieniu. W psychologii istnieje pojęcie „styl przywiązania” – to właśnie on warunkuje rodzaj relacji, jaką w dorosłym życiu będziemy budowali z naszym partnerem. Jeśli dziecko wychowuje się w domu, gdzie rodzice się wciąż kłócą, wykształca się w nim tzw. lękowo- ambiwalentny styl przywiązania. Dziecko nie zwraca się z niczym do rodziców i wycofuje się, próbuje radzić sobie samo, ponieważ podświadomie czuje, że nie może liczyć na pomoc zajętych sobą – w jakikolwiek sposób – rodziców. Ta najważniejsza więź, na której podstawie zbuduje w dorosłości związek, jest zaburzona.

I to sprawia, że w przyszłości poszukujemy partnera, z którym będziemy mogli tworzyć związek na takich samych zasadach, na jakich budowali więź z nami rodzice?

Beata Kosior: Nikt z nas na samym początku nie wie przecież, co znaczy bezpieczeństwo, jak wyglądają bezpieczny świat, bezpieczna relacja. Kiedy mamy do czynienia z nieprzewidywalnymi rodzicami, nie mamy szans nauczyć się normalnej, ufnej więzi. Będziemy się szamotać, będziemy czuli się odrzuceni. Takich emocji nauczymy się już na całe życie. Z takim bagażem pójdziemy w świat. (…)”


cała rozmowa jest do przeczytania na stronie internetowej:

www.kobieta.pl/uczucia-i-seks/seks-i-zwiazki/zobacz/artykul/wzor-milosci-przenoszony-z-pokolenia-na-pokolenie


PSYCHOTERAPIA PSYCHODYNAMICZNA GDAŃSKTERAPIA W GDAŃSKU